piątek, 15 kwietnia 2016

Rozdział 19


Rozdział 19

-Witam moją szwagierkę-przywitał się Kenan wparowując do pokoju Marry bez żadnego,wcześniejszego uprzedzenia.Jej pokój był pochłonięty przez całkowitą ciemność.Tylko drzwi,przez które wszedł wampir oświetlały to pomieszczenie. Dzięki temu można było zobaczyć wiele zapisanych kartek i namalowanych rysunków na ścianie.Sama wampirzyca była w miarę widoczna i,gdy poczuła się obserwowana szybko spojrzała się w jego stronę.Jej czerwone,jarzące się oczy obserwowały każdy nawet najmniejszy ruch.
-Co ty tu robisz?!-pisnęła zaskoczona i przykryła się cała kołdrą.
-Spokojnie-próbował ją uspokoić-Dzisiaj ja się opiekuję swoją,krwisto-włosą Królową-uśmiechnął się prowokująco-Mój brat,a twój przyszły małżonek-dał nacisk na dwa ostatnie słowa-musiał pilnie wyjechać-wyjaśnił.
Podszedł bliżej jej łóżka,usiadł na nim i się położył u nóg,które zaskoczona szybko podkuliła.Ze zdziwieniem i przerażeniem wpatrywała się w swojego towarzysza.
-Co byś chciała dzisiaj robić?-zapytał znudzony.

„Bardzo szybko zmienia humor.Najpierw był szczęśliwy,a teraz zdaje się być znudzony”-pomyślała Marry.

-Obojętnie-odparła bez głębszego zastanowienia.

Nie miała żadnego,w miarę dobrego pomysłu.Zresztą…nie miała dziś ochoty,aby cokolwiek robić.Była zbyt pochłonięta przez swoje myśli i wspomnienia o ważnych dla niej osobach.O najlepszej przyjaciółce Aghacie,z którą bardzo dużo czasu spędzała.Swoim partnerze Joe’m i Maxwellem,z którym ostatnio bardzo mało się widziała.Zastanawiała się,czy coś mu się stało,że tak mało ze sobą wtedy czasu spędzali.A może miało to związek z jego nowymi tatuażami,które widziała?Może zaczął obracać się w złym towarzystwie?

-Mówię do ciebie-powiedział zrezygnowanym tonem Kenan. Dziewczyna szybko spojrzała na niego i posłała mu lekki uśmiech.Miała nadzieję,że to dzięki niemu odwróci od siebie uwagę.Brat Króla Wampirów tylko westchnął i kontynuował:
-Pojedziemy do miasta-zarządził-Niedługo odbędzie się bal z okazji waszych zaręczyn,więc przydadzą ci się jakieś suknie-stwierdził.
-Mam kilka sukienek-powiadomiła go i wskazała palcem na swoją szafę,w której znajdowało się wiele modnych sukienek.Mężczyzna podszedł do niej i zaczął przeglądać jej zawartość.
-Nie chodziło mi o takie sukienki-ponownie westchnął-To ma być  suknia taka jak w tej bajce-na chwilę przerwał,aby się zastanowić na tytułem-„Piękna i Bestia”,ale nie koniecznie w tym odcieniu-powiedział.
-Gdzie ty chcesz taką znaleźć?-zaśmiała się-Chyba,że od razu chcesz mnie wepchnąć w suknie ślubną-zakpiła.
-Nie jestem głupcem-spojrzał na wampirzycę obrażony-Są przecież nowoczesne kreacje i zgadnij gdzie-uśmiechnął się.
-Gdzie?-zapytała zaintrygowana.
-W mieście-uśmiechnął się zwycięsko-Jak mogłaś się tego nie domyślić?-zaczął się śmiać.
-Tak samo jak ty wbiegając do mojej sypialni-odparła wkurzona.Wampir przestał się śmiać i zaczął iść w stronę drzwi.Przystanął na chwilę i powiedział:
-Jak będziesz gotowa to zejdź na dół-rozkazał-Spotkamy się przy Sali tronowej-powiadomił i zniknął.
Marry przebrała się w czarne rurki i czerwony t-shirt z logiem „My Chemical Romance”,który był jej ulubionym zespołem.Pamiętała jak zespół ogłosił swój koniec w 2013 roku i jak Max ją pocieszał mimo tego,że sam był załamany tą wiadomością.                                                                                                                            Do tego stroju dobrała czarne,wiązane buty na koturnach,zawiązała włosy w kucyka i wyszła z pokoju.
Kierowała się w stronę ustalonego przez Kenana miejsca.Była bardzo ciekawa jak ten sklep wygląda i jak nazywa się miasto,do którego zmierzali.
-Nareszcie!-wzniósł ręce ku górze Kenan na widok Marry-Ile można się ubierać?-zapytał z wyrzutem.
-Nie przesadzaj-machnęła na jego uwagę ręką-Zajęło mi to tylko dwadzieścia minut.To mój nowy rekord-zaśmiała się.
-Powinniśmy już iść-zasugerował-Mendes już na nas czeka-powiadomił  i zaczął iść w kierunku wyjścia.
-Mendes?-zdziwiła się-Kto to jest Mendes?-spytała zaciekawiona.Odkąd tu była jeszcze ani razu nie usłyszała tego imienia.
-Nasz szofer-odpowiedział przewracając oczami.
-Nie masz prawa jazdy?-zadała kolejne pytanie.
-Mam,ale nie wiem,czy wiesz rodzina Króla musi robić wrażenie na poddanych-odparł.
-Czyli jedziemy do miasta pełnego wampirów?-zapytała.
-Myślisz,że czemu tutaj znajduje się zamek?-spytał,a gdy nie uzyskał odpowiedzi,kontynuował-Cały teren wokół zamku jest otoczony miastami wampirów.Czasem trzeba interweniować-powiedział.
Gdy dotarli do limuzyny Marry zauważyła dwie dziewczyny wyglądające tak samo i ubrane podobnie.Z auta wyszedł wampir.Marry była tego pewna,gdyż miał on czerwone oczy.
„Pewnie jest młody,skoro nie panuje nad ich kolorem”-pomyślała czerwonowłosa.
 Młody wampir otworzył drzwi auta i czekał aż czerwonowłosa wsiądzie.Gdy to zrobiła zamknął za nią drzwi i usiadł na miejscu kierowcy.Kilka minut później wszyscy siedzieli w powozie i jechali  w stronę miasta.
Marry zastanawiała się po co towarzyszą im dwie służące.Gdyby miały jej doradzać wystarczyła by tylko jedna sugestia,czyli jedna służąca.
Ale samo to,że były one dwie i Marry jeszcze ich nie widziała było zaskoczeniem.
Bliźniaczki były młode,miały prawdopodobnie po dwadzieścia lat.Ale nie były ani człowiekiem ani wampirem.Więc kim były?                                                      Oczy miały koloru piwnego,a włosy jasne.Ich karnacja była oliwkowa.W ich towarzystwie można było wyczuć dziwny,słodkawy zapach.Bardzo kusiło ją,aby spróbować ich krwi.I można było to poznać po jarzących się oczach Marry.
-Spokojnie,kochana-dotknął jej ramienia Kenan-Elis i Eles są wróżkami-powiedział-Chyba nie chcesz ich zjeść?-zapytał bardzo cicho,nachylając się do jej ucha-Gdybyś je zabiła nie było by nikogo,kto doradziłby ci w wyborze sukien-szepnął-I kto wybrałby ci suknie ślubną?
Marry odwróciła głowę w jego stronę.
-Wiedziałam,że to był tylko pretekst-zmarszczyła czoło.

-Jesteśmy na miejscu-zawiadomił ich po pewnym czasie Mendes.


_____________________________________________________________

Komentujesz+Gwiazdkujesz=Doceniasz

sobota, 2 kwietnia 2016

Rozdział 18

Rozdział 18

Dochodziła godzina 12.Powinna się pośpieszyć,jeśli nie chce niepotrzebnie wkurzyć Króla.
Marry szybko zerkając na zegarek pobiegła do szafy,w której miała ubrania.Co prawda nie wszystkie były jej(znajdowało się tam kilka pożyczonych ciuchów od Aghaty),ale każde z nich było wygodne.
Na dzisiejszą okazję postanowiła ubrać coś jednocześnie eleganckiego,jak i wygodnego.Zdecydowała się na czerwoną sukienkę z koronką,która należała do Aghaty. Dobrała do niej czarne,krótkie conversy.Włosy uczesała i przypięła wsuwkami po bokach.Zrobiła kreski na oczach i była gotowa.Wyglądała nienagannie.

Punktualnie o 12 Król zapukał do drzwi.Był ubrany tak jak zwykle-w czarny garnitur,tego samego koloru koszulę i połyskujące,skórzane,eleganckie buty.Nie miał krawata,zresztą rzadko je nie nosił.Jakoś nie specjalnie za nimi przepadał.
Nie to,co krew.Kochał ją bardziej niż cokolwiek na tym świecie.Najlepsza była świeża i rzadka.Tak,ubóstwiał ją.Nie jednokrotnie udawał się na wycieczki,które miały na celu upolowanie ofiary.To właśnie ona pozwalała mu zapomnieć o swoich problemach i ciężkiej pracy.

Dzisiaj miał jej nieco więcej,dlatego ucieszył się na samą myśl,że będzie mógł od niej odpocząć oprowadzając swoją narzeczoną po swoim królestwie.
Trochę się stresował.Już dawno nie miał kobiety przy swoim boku.Chyba od wieków.Nie pamiętał jak postępują w obecnych czasach mężczyźni wobec kobiet.A poza tym nie miał na to czasu.Musiał się z nią tylko ożenić i sprawa załatwiona-nie będzie żadnych problemów.Będzie mogła robić,co zechce.W końcu to dzięki niej jego królestwo stanie się potężniejsze.Łowcy nie będą już tu się pałętać.Będą się bały na samą myśl o potężnych,dwóch rodzonych wampirach.I Ictorn...będzie wkurzony.Nie będzie mógł jej wykorzystać dla swoich niecnych planów.Wszystko się ułoży.

-Idziemy?-zapytała wampirzyca wybudzając go z rozmyślań.Właśnie teraz sobie przypomniał,że stał przed nią jak słup.Ciekawe,co sobie pomyślała...
-Oczywiście-odparł neutralnym głosem i podał jej swoje ramię,które przyjęła.
Neutralny-taki był od zawsze.Od kiedy zrobił to,co musiał i czego bardzo żałował.Nie ujawniał już żadnych uczuć.Ukazywanie uczyć było dla słabych,a on taki nie był.Może kiedyś,ale nie teraz.
Uczucia-to coś,czego już nie znał.Nie potrafił nic oprócz złości,którą pierwszy raz użył na swojej służce.Nie wiedział nawet dlaczego i jak.Może to przez tą czerwonowłosą kobietę,którą trzymał pod ramię?Nie był tego pewny...
Jako pierwsze,co powinna zobaczyć wybrał sale muzyczną.Była nieużywana od dawna.Znajdowało się w niej pełno instrumentów,ale tylko jeden przykuwał wzrok Króla-czarny,ogromny i wiekowy fortepian.Pamiętał jak kiedyś na nim grał jako mały chłopczyk.To jego ojciec go tego nauczył jak i również rozumienia nut.Potrafił po zagranej melodii opowiedzieć historię,o której opowiadała.Kiedyś kochał muzykę.
Zamyślony obserwował jak dziewczyna podchodzi do tego instrumentu i zafascynowana kładzie na nim drobne,jasne dłonie.Jej postać jest oświetlana przez wpadające promienie słońca,które dostawały się do tego pomieszczenia przez wielkie okna.
Chciał jej zabronić używania tego instrumentu,ale zrezygnował.Nie była jego więźniem i chciał,aby to wiedziała.Po kilku sekundach usłyszał dziwne dźwięki,które zmieniały się z ciężkich na piszczące.To raniło jego uszy.
-Działa-stwierdziła zadowolona odrywając od fortepianu i podchodząc do skrzypiec wykonanych z najdroższego materiału.
-Może lepiej ich nie sprawdzał-zaproponował podchodząc do przedmiotu i łapiąc go,w wyniku czego dotknął dłoni Marry,która natychmiast oderwała dłonie przez co instrument upadł i się uszkodził.
Dziewczyna spojrzała na niego przerażona.
-Ja...-zaczęła z drżeniem w głosie-Ja...naprawdę przepraszam.Nie chciałam-mówiła jąkając się.
Czarnowłosy spojrzał się na nią spokojnie.
-Nic się nie stało-powiedział,tak jak zwykle-Kupi się nowy-powiadomił i spojrzał na nią wyczekująco.
-Idziesz?-zapytał kierując się w stronę wyjścia.
-Tak-odparła i poszła w ślad za nim.
Tym razem poszli do dalszej części zamku.
-Nie będę ci pokazywał miejsc,które są blisko.Możesz zawsze sama je obaczyć,ale w większości są to takie pomieszczenia jak kuchnia-poinformował ją-Zobaczysz tylko te najciekawsze i takie,do których możesz wchodzić-na chwilę przerwał,po czym dodał-Tu jest mój gabinet,jakbyś czegoś potrzebowała-wskazał duże,ciemne drzwi.
Wampirzyca tylko rzuciła na nie wzrokiem i podążała dalej za Królem.
-Tutaj znajduje się sala tronowa,w której będziesz najpierw brała ślub,a potem zostaniesz koronowana-gdy wypowiedział te zdanie zauważył jak się rumieni.
„Taka ludzka",pomyślał.
-Gdy nie mnie nie będzie lub,gdy nie będę miał czasu,to właśnie tutaj zasiądziesz i będziesz przyjmowała gości-wskazał jej złoty tron po lewej stronie.Miał w niektórych miejscach powplatane czerwone kamienie,które miały kształt róż.Jego natomiast był tej samej wielkości,tylko różnił się czarnymi szmaragdami i czarnym materiałem na siedzeniu.Trony wtapiały się w architektórę tego miejsca,które również było prawdziwym złotem,dookoła były trybuny ze srebrnymi siedzeniami.Tylko na dole,kilkaset metrów od nich były one koloru brązowego.
-Czemu te siedzenia różnią się od siebie kolorem?-zapytała.
-Każdy kolor oznacza stopień,na którym znajdują się goście.Złoty należy tylko do monarchy i jego partnerki,srebrny dla szlachty,a brązowy dla gości lub świadków-zależy jakie mamy wtedy zebranie.-wyjaśnił i skierował się do drzwi stojących za tronami.
Weszła za nim i od razu westchnęła z wrażenia.Sala była w najróżniejszych odcieniach czerwieni,które były cudowne.Gdzieniegdzie ze ścian zwisały żywe,czerwone i białe róże.Podłoga była w kolorze kremowym.Tu również znajdowały się dwa trony,tylko w kolorze białego złota.
-To sala balowa-oznajmił-Tutaj wydaje się bale,które będą wkrótce twoim obowiązkiem.Podczas przyjęć Król i Królowa zajmują swoje miejsca,a goście witają się z nimi kolejno podchodząc do tronów ukłaniając się.Po lewej stronie,czyli zawsze tam gdzie jest twój tron poustawiane zostają stoły i krzesła,zależnie od tematu balu-zakończył.
-Myślę,że już najważniejsze miejsca pokazałem-zamyślił się na chwilę-Chcesz coś jeszcze zwiedzić?-zapytał zainteresowany.
-Y...Może ogród?-odpowiedziała zaskoczona-Nie obejrzałam go do końca.
-Dobrze-zgodził się –A,więc chodźmy-podał jej ramie i zaprowadził do wyjścia.
Czuł jej zadowolenie,gdy ujrzała ogród.Widział błysk w jej oczach.Zachwycona oderwała się od niego i podbiegła do krzewu różanego.
-Rosną tu od ponad pięciuset lat-odparł siadając na ławce-Mój ojciec je tu posadził.
Krwisto-włosa odwróciła się do niego z uśmiechem.
-Są takie piękne-zauważyła-Pewnie posadziła je na znak miłości-domyśliła się.
-Tak-potwierdził-Mają przypominać urodę mojej matki.
-A,więc musi być piękną i wspaniałą kobietą-zauważyła patrząc się w jego oczy,chcąc uzyskać potwierdzenie swoich słów.
-Tak,ale także ona jak i te kwiaty potrafi zranić-powiedział-Cały ten obszar jest ogromny i chroniony przez zmiennokształtnych-zmienił temat-Nikt nie ma prawa tu wejść lub stąd wyjść bez mojej zgody-oznajmił.
-Wzdłuż dróg rosną żywopłoty,które uzupełniają piękno tego dworu-wtrącił staruszek,który pojawił się znikąd-Witam was Królu i Królowo-powitał ich kiwając głową.
-Witaj,George-odpowiedział Król.
-Dzień dobry!-uśmiechnęła się serdecznie wampirzyca,na co starzec również się do niej uśmiechnął.
-Panie,Kenan kazał mi Pana znaleźć i przekazać,że chodzi o sprawę sprzed dwóch dni-wyjaśnił George i przypatrywał się parze.
-Dziękuję,George.Możesz odejść-odpowiedział i zwrócił się do Marry,mówiąc:
-Niestety muszę już iść-powiadomił-Oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko-dodał i spojrzał na nią wyczekująco.
-Oczywiście,że nie-odparła.
-A,więc odprowadzę cię i pójdę do brata-stwierdził i złapał Marry za rękę,prowadząc ją do zamku.Gdy odprowadził ją pod drzwi jej pokoju kulturalnie się z nią pożegnał i odszedł.