poniedziałek, 26 grudnia 2016

Rozdział 24

Dzisiaj nadszedł dzień balu,więc Marry od samego rana prowadziła przygotowania.

-Puk,puk- powiedział Kenan i wparował do środka pokoju.
- Nie umiesz pukać normalnie?- zapytała ze zirytowaną miną. I poprawiła spódnicę od sukienki.
-Pukać umiem- zaśmiał się i spojrzał na nią wyczekując reakcji.
-Zboczeniec!-krzyknęła i spojrzała się na niego z wyrzutem- ale skoro tu już jesteś,to przydaj się na coś i mocniej zawiąż mi ten,cholerny gorset- powiedziała ze stoickim spokojem.
- Właściwie to przyszedłem z innym zamiarem,ale ta propozycja też mi odpowiada- uśmiechnął się.
-Jednak zmieniam zdanie-zmieszała się,przypominając sobie to,co Król jej powiedział.
Właściwie miała wrażenie,że od tamtego czasu Dorian ją unika.
-Jak to?- zdziwił się Kenan- Beze mnie sobie nie poradzisz- uśmiechnął się łobuzersko.
"Jaki on jest natarczywy. Jak tak narzucał się moim poprzedniczką,to się niedziwie,że przekraczały wyznaczoną granice. Pewnie robiły to dla świętego spokoju" - prowadziła monolog wewnętrzny Marry.
- Zapomniałeś o jednym- oznajmiła podwijając swoją spódnice i ruszając,w samym gorsecie,przed siebie.
- Tak? Ciekawe o czym?-zapytał Kenan. Na co czerwonowłosa się odwróciła i przystanęła na małą,krótką chwilę.
-Jest jeszcze mój narzeczony Dorian- odparła zwycięsko i pewnym siebie ruchem ruszyła przed siebie.

Ken zatrzymał się pod wpływem nagłego paraliżu spowodowanego szokiem.
"Skąd ona zna jego imię? Czy...czy on jej o wszystkim powiedział? Jak mogłem przegapić coś takiego? Mógłbym się chociaż pośmiać"
- na wspomnienie o ostatniej myśli cicho się zaśmiał i wrócił do swojego gabinetu.
Dzisiaj bal,a on musiał być gotowy.

                   ~~~~~~••••~~~~~~

-Dorian? Jesteś tam?- zapukała i cicho mówiła do drzwi. Powoli zastanawiała się czy stosownie jest wypowiadać jego imię.
Nagle drzwi się otworzyły,a w nich stanął sam Król. Miał na sobie spodnie od garnituru i białą,niedopiętą koszulę.
- Tak?- zapytał ze stoickim spokojem.
Marry trochę się zmieszała. Zastanawiała się czy dobrze postąpiła.
No,ale skoro zaczęła,to musi dokończyć.
- Mógłbyś...mocniej zawiązać mi gorset?- zapytała zawstydzona.
Mężczyzna był nieco zszokowany,ale uchylił drzwi i przepuścił czerwonowłosą do swojego pokoju.
Podszedł do niej i westchnął.
- Nigdy nie rozumiałem, po co kobiety aż tak bardzo się katowały- szepnął.
Dziewczyna chciała mu coś odpowiedzieć,ale zrezygnowała,gdy dotknął ją swoim kciukiem,tylko po to,by następnie przerzucić jej jedwabiste włosy na jedną stronę.
Szybkim i zwinnym ruchem pociągnął za czarne sznurki od bordowego gorsetu,na co Marry zareagowała cichym piskiem.
- Za mocno?- szepnął jej do ucha swoim jakże uwodzicielskim głosem.
- Nie,tak może być- ledwo wyszeptała sparaliżowana dotykiem Króla.
Miał takie lekko lodowate ręce,mimo tego jego dotyk był taki miły i tak rozpaczliwie wyczekiwany przez tą kobietę.
Wampir związał sznurki,a po wykonanej czynności przybliżył się bardziej do dziewczyny,tak,że mogłaby wyczuć jego oddechy,gdyby jakieś wykonywał.
Zaczął delikatnie całować jej kark,a także oznaczał go swoimi kłami,co powodowało ciche stęknięcia Marry.
- Mam nadzieję, że mi nie zemdlejesz na balu.
- Dałbyś sobie radę-stwierdziła.
Ta bliskość...jego bliskość ją onieśmielała.
-Uwierz mi,nie chciałbym zostać tam sam-zaśmiał się. On dobrze wiedział,co ta mała wampirzyca właśnie czuje.
Marry odwróciła się do niego tak,że stała spoglądając w jego oczy.
- Czemu nie chciałeś ze mną wziąć normalnie ślubu,tylko mnie do tego zmusiłeś?- spytała,nawet nie zastanawiając się nad sensem swojej wypowiedzi.
-Miłość jest przereklamowana-powiedział szczerze, nie odrywając od niej wzroku- A ja nigdy nikogo nie pokocham,nigdy- podkreślił ostatnie słowo.
- Bzdura- odparła zdruzgotana- Mogłabym tysiąc razy Cię spotykać i tysiące lat poświęcić,aby udowodnić Ci,że już pokochałeś.
-Ja nikogo nie...- przerwała mu całując go,a raczej rozpoczynając pocałunek,który niemiłosiernie się przedłużał,dzięki Królowi. W pocałunku były zawarte wszystkie ich emocje,zaczynając od pożądania,zdecydowania i miłości,a kończąc na strachu,zmieszaniu i smutku.
-Gdybym nie poznał Rossali...- zaczął,ale znów nie dokończył.
- Zapomnij o niej- poleciła- i zacznij się przygotowywać do zaręczyn- dodała.
Wzięła z czarnego krzesła czerwony krawat i podeszła do Króla.
Zawiązywała krawat,a każdemu jej ruchowi przyglądał się Dorian.
- Jesteś już prawie gotowy,Królu- powiedziała Marry odsuwając się od niego o kilka kroków.
Wampir szybko przywarł ją do ściany i spojrzał w jej oczy,mówiąc:
- Wystarczy Dorian- a następnie wpił się w jej usta,a chwila ta trwałaby zapewne przez jeszcze kilka minut, gdyby ktoś jej nie przerwał.
- Szykować się gołąbeczki!- zawołał radośnie Kenan- Chyba nie chcecie się spóźnić na zaręczyny,czyż nie?- zaśpiewał radośnie- A to...- wskazał na parę wampirów- ...możecie dokończyć dzisiaj, w nocy!- krzyknął wesoło i wyszedł,podskakując jak jakieś małe dziecko.
- Coraz częściej zdarza mi się postrzegać go jak cofającego się w rozwoju dzieciucha- stwierdził Dorian.
- Jednak nie zaprzeczysz,że ma rację- westchnęła krwistowłosa.
- O którą konkretnie kwestię ci chodzi?- spytał zabawnie poruszając brwiami.
- O tą pierwszą- zaśmiała się i ruszyła do wyjścia. Dorian złapał ją za rękę i pociągnął do siebie.
- Ja nie kocham,ja tylko pożądam- oznajmił jej.
-A więc będę robić wszystko,abyś mnie pokochał- zadeklarowała.



                    ~~~~~••••~~~~~

Sala balowa wyglądała dziś zjawiskowo. Nie tylko była wystrojona,ale także zapełniona przez wampiry.
Kolorystyka pomieszczenia była zróżnicowana. Można było tu dostrzec odcienie złota,jak i czerwieni.
Na górze znajdowały się trybuny,na których mogli zasiąść goście,a na dole stoiska z jedzeniem, parkiet taneczny wraz z tronami dla pary Królewskiej,przedstawione jak zawsze w całej,swojej okazałości.

- A teraz powitajmy naszych władców!- krzyknął Ken.
Na środku,pojawiła się Marry w swojej,bordowo- czarnej sukni ze wzmocnionymi ramionami i dodanymi na nie małymi kolcami.
Dół sukni przeplatany był niciami i ozdobiony czerwonymi,materiałowymi różami. Trzymała za ramię Króla,który jak zawsze był ubrany na czarno.
- Dzisiejsze przyjęcie odbędzie się  z powodu połączenia dwóch przedstawicieli rodów: Black i Blood- wyjaśnił sytuacje Kenan.
Cała sala została wypełniona oklaskami.
- A teraz jak to zawsze mamy w zwyczaju,ta oto para połączy sie więzią krwi!

-Co mam robić?- spytała przestraszona Marry.
-Musisz mnie ugryść i wypić moją krew,abym następnie ja mógł to uczynić- odpowiedział.
Tak jak powiedział,tak też uczyniła. Przybliżyła się do Króla i wbiła swoje białe kły w jego tętnice szyjną. Następnie piła jego krew,a wraz z nią płynęły do niej jego wspomnienia. A zwłaszcza to,jedno:


Mężczyzna unosi niemowle z krótkimi blond włosami. Prawdopodobnie jest to dziewczynka. Jej płacz ucicha,a wraz z nim światełko w oczach gaśnie.
Jest ono martwe.

Po kilku minutach naradzania się z rodzicami dziecka,Król przystąpia do znanej tylko sobie czynności.
Nadgryza swój nadgarstek i przykłada go do ust dziewczynki,tak,aby spływała do niech krew.
Wraz z krwią jej ciało się ożywia,a włosy przybierają krwisty odcień.

"Tylko dzięki połączeniu ze mną mogła przeżyć,ale niestety nasze losy będą musiały zostać złączone,w całości" - usłyszała jego myśli,podczas trwania tej wizji. Nie tylko myśli mogła odczytać, a także emocje jakie go przepełniały.

-To połączenie naszych dusz- powiedział Dorian,a w następnej chwili wysysał z jej tętnicy krew.



-------------------------------------------------------

Ho!Ho! Ho! Wesołych Świąt!
Trochę z opóźnieniem,ale jednak jest!
To trochę dziwne,Że Marry i Dorian się tak szybko do siebie zbliżyli,ale może coś się za tym kryje? Albo ktoś😏
Rozmyślanie nad tym pozostawiam wam,a teraz się z wami uprzejmie żegnam!😊😉😎

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Rozdział 23

Mężczyzna zbliżył się do niej tak,że stała ona przyparta do ściany.
Nie miała drogi ucieczki.
A on to wykorzystał.
Schylił się do niej wystarczająco. Na tyle,aby móc ją pocałować.
Całował delikatnie,z pasją.
Całował tak jakby bał się,że może jej już nigdy nie zobaczyć.

                      ~~~•••••••••~~~

Nigdy wcześniej się tak źle nie czuła jak w tej chwili.
Te,zdecydowanie okropne wspomnienie cały czas do niej wracało,jakby specjalnie chciało jej o tym przypominać. A uczucie temu towarzyszące nie chciało odstąpić.
Żałowała,że tam pojechała. Przez Maxwella jej życie bardziej się skomplikowało.

Ale...czy było to naprawdę tak okropne?

Samo wyznanie nie było okropne,ale sytuacja, w jakiej znajdowała się Marry, czy też pora była niewłaściwa.
Przecież jutro zostanie oficjalną narzeczoną Króla.
Jej rodzice dali mu słowo,a ona miała zamiar go dotrzymać.
Jednak...coś ją ciągnęło do Max'a. Zawsze byli ze sobą bardzo blisko,ale jak rodzeństwo.
Ten pocałunek...to uczucie było jej zupełnie obce.
Czy to była cząsteczka miłości?
Nie,ona kochała go definitywnie jako brata,aczkolwiek...

-Marry? Co ty tu robisz?-zapytał Król. Była tak zajęta własnymi myślami,że podświadomie weszła do jego pracowni.
Skierowała swój wzrok na niego,miała nadzieję, że szybko wymyśli jakąś przekonującą historię.
Gdy mu się przyjżała nie była w stanie wypowiedzieć czegokolwiek.

Król wampirów dzisiaj wyglądał inaczej,w zupełności jak zwykły człowiek. Zdecydowanie nie przypominał siebie.
Jego czarne włosy wyglądały jak rozwalone,ptasie gniazdo. Każdy pukiel włosów skierowany był w inną stronę.
Jego niegdyś piękne oczy stały się bardziej pozbawione blasku,a pod nimi widoczne były ciemne przebarwienia świadczące o zmęczeniu.
Zapewne całą noc spędził przy papierach.
Ubrany był jak miał w zwyczaju na czarno,ale w zwykłe ciuchy. Zwyczajna bluzka z długim rękawem i zwykłe,niczym nie wyróżniające się spodnie.
Tego widoku czerwonowłosa się nie spodziewała.

-Pracowałeś całą noc?- słowa same wyszły z jej ust.
- Tak-odparł drapiąc się po głowie. To zachowanie można było odczytać jako zakłopotanie- Musiałem przeczytać wszystkie raporty i skargi,a że było ich tak dużo musiałem spędzić z nimi noc- zaśmiał się.
- Nie powinieneś się tak przemęczać- skarciła go Marry. Miała taki przekonywający i zdecydowany wyraz twarzy.
Czarnowłosy spojrzał się na nią zaskoczony.
Czyżby jej na nim zależało?
- Zostało mi ich o wiele mniej- tłumaczył się- Jeszcze muszę tylko odpowiedzieć.
On Wielki Król tłumaczył się zwykłej wampirzycy.
Nie,ona zdecydowanie nie była zwykła. Była jego narzeczoną,choć nie z własnej woli.
- Chodź- złapała go za rękę i pociągnęła za sobą.
Nie wiedział skąd wzięła się u niej taka pewność siebie,ale musiał przyznać,że go zaskoczyła.
Postanowił się nie odzywać i podążać za nią.
Postanowił czekać na dalczy rozwój akcji.
Zainteresowany,a także zaciekawiony obserwował każdy ruch wampirzycy.
W końcu dotarli.
Nigdy przedtem nie przyglądał się temu pomieszczeniu tak uważnie jak dzisiaj.
Ściany były białe z bardzo dużą ilością elementów w kolorze złotym. Mógł stwierdzić,że mieniły się złotem. Mieścił się tu biały,elegancki kominek,a przy nim czarna kanapa. Pod nią znajdował się duży,biały,miękki, na pół pomieszczenia dywan. Podłoga wyłożona była nieskazitelnie białymi panelami. Po prawej stronie znajdował się kącik z biurkiem.
Na nim leżał czyjś laptop,a nad nim były półki,zapełnione mnóstwem książek z kolorowymi okładkami. Widniały na nich tytuły takie jak: "Wampir z Bloodstreet", "Czerwonooki kapturek i wilkołak",ale tylko jednen zwracał na siebie uwagę "Krwawy Król".
Tylko on wiedział,o kim jest ta książka.
- Fajna fabuła,lecz zbyt dużo krwawych scen- powiedziała dziewczyna widząc jego zainteresowanie książką.
- Które dokładnie masz na myśli?- spytał zaciekawiony.
- To,gdy główny bohater zabija swojego ojca,aby zdobyć tron i moment,w którym jego ukochana, Rossalia postanawia go zabić,ale jej się to nie udaje,w wyniku czego to on, Drake ją morduje- odpowiedziała z dumą i ledwo widocznym błyskiem w oczach. Uwielbiała tą opowieść,a fakt,że jej narzeczony zna tą książkę bardzo ją cieszył.
-Rossalia odgrywała w tej opowieści większą rolę niż mogłabyś sobie wyobrazić. Była podstępną żmiją,żerującą na innych- powiedział bez emocji.
- Raczej zaślepioną swoimi możliwościami. Chcąc zdobyć to,co chciała zdradziła Drake'a z jego bratem,co było bardzo ryzykownym posunięciem.
- A ty byś tak postąpiła?- zapytał z zaciekawieniem,a może chciał się upewnić,że ona nigdy nie będzie przypominać Rosali.
- Jak? Pytasz,czy zdradziłabym ukochanego z jego bratem?- zapytała dla pewności,choć była bardzo zdziwiona.
- Nie- zaprzeczył- Pytam,czy zdradziłabyś mnie z moim bratem?- odparł, nagle odwracając się w jej stronę i szybko przywierając do ściany. Patrzył jej prosto w oczy,szukając odpowiedzi.
- Nigdy bym tego nie zrobiła- wypowiedziała pewnie- Nie jestem taka głupia jak moja poprzedniczka.
- Skąd mam mieć taką pewność?- zapytał nie odwracając wzroku.
Wampirzyca położyła swoja dłoń na policzku Króla i spojrzała na niego wzrokiem pełnym troski i pewności.
- Bo ja Cię naprawdę kocham- odpowiedziała cicho,a po jej policzku poleciała jedna,samotna,krwawa łza...

--------------------------------------------------

Jestem z nowym rozdziałem z trochę opóźnionym terminem😔😐 Ale to nie oznacza,że znowu będą takie długie przerwy😏😂 Broń Boże! Wróciłam do życia!😏💞