piątek, 5 maja 2017

Epilog

Epilog znajdziecie pod tym linkiem:

https://www.wattpad.com/400396444-bloody-marry-epilog

gdyż,niestety,mam problemy z dodaniem
Edytowano 23.05.2017


 Dzisiaj wyjątkowo było bardzo słonecznie i gorąco. Temperatura z pewnością przekraczała dwadzieścia sześć stopni.Co nie zbyt dobrze wpływało na wampiry,bo jak powszechnie wiadomo nie przepadają one za słońcem.Jednak są pewne wyjątki...
 Czerwonowłosa wampirzyca wstała ze swojego posłania,uprzednio odłączając od siebie dziwne urządzenia.Rozejrzała się dookoła,aby przypomnieć sobie w jakim pomieszczeniu się znajduje.Wróciła wspomnieniami do poprzedniego dnia,a może leżała tu dłużej? Tak bardzo obawiała się tej wojny,jednak wszystko poszło dobrze,no pomijając fakt,że prawie umarła.Owszem zabiła przywódcę Łowców,ale gdy tylko to zrobiła zaatakowali ją jego podwładni. Byli bardzo brutalni,zrozpaczeni i wkurzeni.Bo kto by nie był po stracie przywódcy? Mimo wszystko wampirzyca ich rozumiała.Znała ten ból.Ból po stracie kogoś ważnego...      Właściwie gdyby nie Kenan,to z pewnością dzisiaj by nie istniała.Mężczyzna znacznie jej pomógł i bardzo szybko pozbył się wrogów.Ostatnie,co pamiętała,to to jak zaczęła tracić przytomność i w ostatniej chwili złapał ją Ken.                                                                                                                         Dotknęła dłonią miejsce,w którym powinna znajdować się rana,ale co ze zdziwieniem odkryła-nie było jej.To tak jakby się jej to przyśniło...
 Wyszła z pomieszczenia i wolnym krokiem ruszyła do ogrodu.Gdy tylko zdołała otworzyć drzwi i wyjść na zewnątrz-zawiał wiatr,przez co jej biała suknia poruszyła się.Dopiero teraz zwróciła na nią uwagę.Była długa i zwiewna.Mocno opinała się na jej tali,co podkreślało jej kobiece kształty. Westchnęła tylko na myśl,że ktoś ją musiał przebrać,gdy była nieprzytomna i poszła w swoje ulubione miejsce. Czerwone róże o tej porze roku wyglądały niesamowicie.Ich krwiste pędy rozkwitły i naprawdę prezentowały się wyśmienicie.Schyliła się lekko w stronę jednego z nich i powąchała go.Przypomniało jej się jak tu przyjechała.Właściwie wykonała te same ruchy i była tak samo zachwycona tymi kwiatami jak teraz. Trudno było jej uwierzyć,że minął już rok odkąd tu trafiła.
-Pięknie panienka dzisiaj wygląda!-usłyszała w oddali krzyk ogrodnika.Z uśmiechem odwróciła się w jego stronę  i radośnie pomachała.Staruszek jak zawsze pilnował,aby nikt nie zakłócił spokoju ogrodu.Chwilę później zauważyła Elis i jej siostrę,które wspólnie leciały pod postacią wróżek.Brakowało jej tylko jednej osoby do szczęścia...
-Masz na myśli mnie?-zapytał mężczyzna w swoim ciemnym garniturze.Podszedł do niej i przytulił.Ten mały gest wywołał szeroki uśmiech na jej twarzy-Musiałem czekać na ciebie całe dwa miesiące-oznajmił na co Marry zmarszczyła brwi.
-Jak to?-zdziwiła się.
-Twoja druga wersja nie chciała mi cię oddać i niestety musiałem trochę poczekać-zaśmiał się.Dziewczyna pierwszy raz widziała tak szczery uśmiech na jego twarzy.
-Tęskniłam za tobą-przyznała dziewczyna odwracając się w jego stronę i patrząc prosto w te hipnotyzujące oczy,które pokochała.Król złapał za pasmo jej krwistych włosów i wyszeptał:
-Podobno kolor włosów odzwierciedla charakter.Twoje są czerwone niczym krew ludzka i krwiste róże rosnące w moim ogrodzie.Jesteś odważna,wytrwała i potrafisz zranić.A najpiękniejsze w tobie jest to,że mimo moich czynów,ty wciąż mnie kochasz.
Marry spojrzała na niego zdezorientowana.Nie wiedziała czego powinna się spodziewać po tych słowach,mimo to...
-Kocham Cię-zapewniła.
-Wiem-westchnął i spojrzał się gdzieś w bok,aby następnie dodać-Jednak ja kochałem Cię od zawsze-oznajmił.
Dziewczyna rzuciła mu się w ramiona,a po jej policzku zaczęła lecieć jedna,czysta łza.Król objął ją mocno ramionami i szepnął:
-Dlatego daje ci wybór.Możesz spędzić ze mną całą wieczność albo wrócić do dawnego życia.Ta woja upewniła mnie w przekonaniu,że tu nie jest do końca bezpiecznie.Nie chce cię narażać.
-Nigdzie nie jest bezpiecznie.A przynajmniej tam,gdzie nie ma ciebie-wyznała-Dlatego zostanę z tobą na wieczność i codziennie będę cię kochać coraz mocniej.
Marry użyła swojej mocy telekinezy i uniosła się nad ziemią,aby go pocałować.
-Na wieczność-wyszeptali wspólnie.
                                                                                    ***
Od tamtego dnia nie opuszczali siebie choćby na chwilę,a ich podwładni bardzo ich szanowali. Wśród wampirów można było usłyszeć plotki na różne tematy,ale jedna z nich była dość głośna...
Bloody Marry i Mroczny Król spodziewali się potomka...
Potomka po dwudziestu latach oczekiwań.
Nareszcie się udało...

Co do reszty...będziecie zaskoczeni jak to usłyszycie.
Aghata wyszła za mąż za Joe'go.Sama nie mogła uwierzyć w to,że wampir pewnego dnia dał złapać się jej wilkołakom. Całe szczęście,że zdążyła go uratować.Po głośnym ochrzanie,który mu załatwiła chłopak jej przerwał i oświadczył się.Nie wiedziała czemu się zgodziła,może dlatego,że uwielbiała się z nim kłócić? Ich dokuczanie sobie nawzajem nadal przetrwało,a dodatkowo do ich kłótni dołączały słodkie trojaczki.
Maxwell wyjechał i właściwie nikt o nim później nie słyszał.Tylko czasem przesyłał listy do Marry z różnymi treściami.
Reszta z tej paczki poszła w różne strony.Zostali nauczycielami i prawnikami...

_______________________________________________________________________________
Koniec!
To dziwne się tak z wami żegnać.Nawet nie wiem na ile...
Może wrócę jeszcze w czerwcu,a przynajmniej powinnam.
28 maja powinniście otrzymać prologi do powieści,które będę chciała pisać i to WY je wybierzecie!