Dzisiaj nadszedł dzień balu,więc Marry od samego rana prowadziła przygotowania.
-Puk,puk- powiedział Kenan i wparował do środka pokoju.
- Nie umiesz pukać normalnie?- zapytała ze zirytowaną miną. I poprawiła spódnicę od sukienki.
-Pukać umiem- zaśmiał się i spojrzał na nią wyczekując reakcji.
-Zboczeniec!-krzyknęła i spojrzała się na niego z wyrzutem- ale skoro tu już jesteś,to przydaj się na coś i mocniej zawiąż mi ten,cholerny gorset- powiedziała ze stoickim spokojem.
- Właściwie to przyszedłem z innym zamiarem,ale ta propozycja też mi odpowiada- uśmiechnął się.
-Jednak zmieniam zdanie-zmieszała się,przypominając sobie to,co Król jej powiedział.
Właściwie miała wrażenie,że od tamtego czasu Dorian ją unika.
-Jak to?- zdziwił się Kenan- Beze mnie sobie nie poradzisz- uśmiechnął się łobuzersko.
"Jaki on jest natarczywy. Jak tak narzucał się moim poprzedniczką,to się niedziwie,że przekraczały wyznaczoną granice. Pewnie robiły to dla świętego spokoju" - prowadziła monolog wewnętrzny Marry.
- Zapomniałeś o jednym- oznajmiła podwijając swoją spódnice i ruszając,w samym gorsecie,przed siebie.
- Tak? Ciekawe o czym?-zapytał Kenan. Na co czerwonowłosa się odwróciła i przystanęła na małą,krótką chwilę.
-Jest jeszcze mój narzeczony Dorian- odparła zwycięsko i pewnym siebie ruchem ruszyła przed siebie.
Ken zatrzymał się pod wpływem nagłego paraliżu spowodowanego szokiem.
"Skąd ona zna jego imię? Czy...czy on jej o wszystkim powiedział? Jak mogłem przegapić coś takiego? Mógłbym się chociaż pośmiać"
- na wspomnienie o ostatniej myśli cicho się zaśmiał i wrócił do swojego gabinetu.
Dzisiaj bal,a on musiał być gotowy.
~~~~~~••••~~~~~~
-Dorian? Jesteś tam?- zapukała i cicho mówiła do drzwi. Powoli zastanawiała się czy stosownie jest wypowiadać jego imię.
Nagle drzwi się otworzyły,a w nich stanął sam Król. Miał na sobie spodnie od garnituru i białą,niedopiętą koszulę.
- Tak?- zapytał ze stoickim spokojem.
Marry trochę się zmieszała. Zastanawiała się czy dobrze postąpiła.
No,ale skoro zaczęła,to musi dokończyć.
- Mógłbyś...mocniej zawiązać mi gorset?- zapytała zawstydzona.
Mężczyzna był nieco zszokowany,ale uchylił drzwi i przepuścił czerwonowłosą do swojego pokoju.
Podszedł do niej i westchnął.
- Nigdy nie rozumiałem, po co kobiety aż tak bardzo się katowały- szepnął.
Dziewczyna chciała mu coś odpowiedzieć,ale zrezygnowała,gdy dotknął ją swoim kciukiem,tylko po to,by następnie przerzucić jej jedwabiste włosy na jedną stronę.
Szybkim i zwinnym ruchem pociągnął za czarne sznurki od bordowego gorsetu,na co Marry zareagowała cichym piskiem.
- Za mocno?- szepnął jej do ucha swoim jakże uwodzicielskim głosem.
- Nie,tak może być- ledwo wyszeptała sparaliżowana dotykiem Króla.
Miał takie lekko lodowate ręce,mimo tego jego dotyk był taki miły i tak rozpaczliwie wyczekiwany przez tą kobietę.
Wampir związał sznurki,a po wykonanej czynności przybliżył się bardziej do dziewczyny,tak,że mogłaby wyczuć jego oddechy,gdyby jakieś wykonywał.
Zaczął delikatnie całować jej kark,a także oznaczał go swoimi kłami,co powodowało ciche stęknięcia Marry.
- Mam nadzieję, że mi nie zemdlejesz na balu.
- Dałbyś sobie radę-stwierdziła.
Ta bliskość...jego bliskość ją onieśmielała.
-Uwierz mi,nie chciałbym zostać tam sam-zaśmiał się. On dobrze wiedział,co ta mała wampirzyca właśnie czuje.
Marry odwróciła się do niego tak,że stała spoglądając w jego oczy.
- Czemu nie chciałeś ze mną wziąć normalnie ślubu,tylko mnie do tego zmusiłeś?- spytała,nawet nie zastanawiając się nad sensem swojej wypowiedzi.
-Miłość jest przereklamowana-powiedział szczerze, nie odrywając od niej wzroku- A ja nigdy nikogo nie pokocham,nigdy- podkreślił ostatnie słowo.
- Bzdura- odparła zdruzgotana- Mogłabym tysiąc razy Cię spotykać i tysiące lat poświęcić,aby udowodnić Ci,że już pokochałeś.
-Ja nikogo nie...- przerwała mu całując go,a raczej rozpoczynając pocałunek,który niemiłosiernie się przedłużał,dzięki Królowi. W pocałunku były zawarte wszystkie ich emocje,zaczynając od pożądania,zdecydowania i miłości,a kończąc na strachu,zmieszaniu i smutku.
-Gdybym nie poznał Rossali...- zaczął,ale znów nie dokończył.
- Zapomnij o niej- poleciła- i zacznij się przygotowywać do zaręczyn- dodała.
Wzięła z czarnego krzesła czerwony krawat i podeszła do Króla.
Zawiązywała krawat,a każdemu jej ruchowi przyglądał się Dorian.
- Jesteś już prawie gotowy,Królu- powiedziała Marry odsuwając się od niego o kilka kroków.
Wampir szybko przywarł ją do ściany i spojrzał w jej oczy,mówiąc:
- Wystarczy Dorian- a następnie wpił się w jej usta,a chwila ta trwałaby zapewne przez jeszcze kilka minut, gdyby ktoś jej nie przerwał.
- Szykować się gołąbeczki!- zawołał radośnie Kenan- Chyba nie chcecie się spóźnić na zaręczyny,czyż nie?- zaśpiewał radośnie- A to...- wskazał na parę wampirów- ...możecie dokończyć dzisiaj, w nocy!- krzyknął wesoło i wyszedł,podskakując jak jakieś małe dziecko.
- Coraz częściej zdarza mi się postrzegać go jak cofającego się w rozwoju dzieciucha- stwierdził Dorian.
- Jednak nie zaprzeczysz,że ma rację- westchnęła krwistowłosa.
- O którą konkretnie kwestię ci chodzi?- spytał zabawnie poruszając brwiami.
- O tą pierwszą- zaśmiała się i ruszyła do wyjścia. Dorian złapał ją za rękę i pociągnął do siebie.
- Ja nie kocham,ja tylko pożądam- oznajmił jej.
-A więc będę robić wszystko,abyś mnie pokochał- zadeklarowała.
~~~~~••••~~~~~
Sala balowa wyglądała dziś zjawiskowo. Nie tylko była wystrojona,ale także zapełniona przez wampiry.
Kolorystyka pomieszczenia była zróżnicowana. Można było tu dostrzec odcienie złota,jak i czerwieni.
Na górze znajdowały się trybuny,na których mogli zasiąść goście,a na dole stoiska z jedzeniem, parkiet taneczny wraz z tronami dla pary Królewskiej,przedstawione jak zawsze w całej,swojej okazałości.
- A teraz powitajmy naszych władców!- krzyknął Ken.
Na środku,pojawiła się Marry w swojej,bordowo- czarnej sukni ze wzmocnionymi ramionami i dodanymi na nie małymi kolcami.
Dół sukni przeplatany był niciami i ozdobiony czerwonymi,materiałowymi różami. Trzymała za ramię Króla,który jak zawsze był ubrany na czarno.
- Dzisiejsze przyjęcie odbędzie się z powodu połączenia dwóch przedstawicieli rodów: Black i Blood- wyjaśnił sytuacje Kenan.
Cała sala została wypełniona oklaskami.
- A teraz jak to zawsze mamy w zwyczaju,ta oto para połączy sie więzią krwi!
-Co mam robić?- spytała przestraszona Marry.
-Musisz mnie ugryść i wypić moją krew,abym następnie ja mógł to uczynić- odpowiedział.
Tak jak powiedział,tak też uczyniła. Przybliżyła się do Króla i wbiła swoje białe kły w jego tętnice szyjną. Następnie piła jego krew,a wraz z nią płynęły do niej jego wspomnienia. A zwłaszcza to,jedno:
Mężczyzna unosi niemowle z krótkimi blond włosami. Prawdopodobnie jest to dziewczynka. Jej płacz ucicha,a wraz z nim światełko w oczach gaśnie.
Jest ono martwe.
Po kilku minutach naradzania się z rodzicami dziecka,Król przystąpia do znanej tylko sobie czynności.
Nadgryza swój nadgarstek i przykłada go do ust dziewczynki,tak,aby spływała do niech krew.
Wraz z krwią jej ciało się ożywia,a włosy przybierają krwisty odcień.
"Tylko dzięki połączeniu ze mną mogła przeżyć,ale niestety nasze losy będą musiały zostać złączone,w całości" - usłyszała jego myśli,podczas trwania tej wizji. Nie tylko myśli mogła odczytać, a także emocje jakie go przepełniały.
-To połączenie naszych dusz- powiedział Dorian,a w następnej chwili wysysał z jej tętnicy krew.
-------------------------------------------------------
Ho!Ho! Ho! Wesołych Świąt!
Trochę z opóźnieniem,ale jednak jest!
To trochę dziwne,Że Marry i Dorian się tak szybko do siebie zbliżyli,ale może coś się za tym kryje? Albo ktoś😏
Rozmyślanie nad tym pozostawiam wam,a teraz się z wami uprzejmie żegnam!😊😉😎
Ty podstępna... Teraz siejesz wątpliwości, co?
OdpowiedzUsuńAle, jeżeli dalej będą razem, to nie mam nic przeciwko :)
A tak wgl, to życzę Ci szczęśliwego Nowego Roku ;)
Czekam na next i weny ;)
Mega rozdział
OdpowiedzUsuń