Na brzydką pogodę...
______________________________________________________________________
-A teraz
pora na tradycyjny,urodzinowy taniec-wykrzyczała podekscytowana Amelie.
I nagle jak
na rozkaz,po całym pomieszczeniu rozległy się pierwsze dźwięki utworu(Adam
Lambert-Trespassing).Wszyscy tu obecni ustawili się w rzędzie i jak na
zawołanie zaczęli poruszać swoimi ciałami do rytmu i klaskać w dłonie.Wyglądało
to zjawiskowo.
Nagle znikąd pojawiły się drewniane krzesła.Na początku usiadła jubilatka,a za nią jej przyjaciele,z którymi przygotowała
choreografię.Wspólnie zaczęli klaskać i przesuwać krzesło.Marry musiała jeszcze
śpiewać.Nie było to jednak dla niej trudne,przecież nie musiała łapać
powietrza.Między refrenami poruszała się to w prawo,to w lewo.Widok
nieziemski,niemal zwalający z nóg.
Na koniec,
każdy z nich usiadł na krześle i przystawił dłoń do brody jednocześnie się
uśmiechając.
Zapewne
zastanawiacie się,o co chodzi z tym ”urodzinowym,tradycyjnym tańcem”.Każda
wapirza rodzina ma swoje tradycje.U jednych są to przedstawienia,dzięki którym
reprezentują swoje mocne strony takie jak siła lub dar czytania w myślach.A jeszcze
u innych są to talenty plastyczne lub muzyczne-jak w przypadku rodziny Blood.
U wampirów
istnieją również poszczególne przydziały:
-wampiry
wojenne (posiadające myśli strategiczne,umiejące walczyć),
-wampiry pokojowe,polityczne(wampirza
arystokracja,w większości wampiry starożytne,zajmujące się polityką i
ulepszaniem praw wampirzych np.Rada),
-wampiry
utalentowane(wampirza arystokracja,panujący nad zjawiskami pogodowymi,przyrodą
i innymi talentami.Istnieje kilkoro wampirów należących do każdego przydziału-żadkość)
-wampiry
bezprzedziałowe(większość,nie posiadają żadnego przedziału i żadnego talentu,w
większości są to ludzie ugryzieni przez wampira).
-Gorące
brawa dla jubilatki i jej przyjaciół-zapiszczała radośnie matka Marry.Cała sala
została pochłonięta przez gorące wiwaty i oklaski.
-Nadszedł
już czas na główną atrakcję tego wieczoru-zaczęła już spokojnym głosem żona
Johna-Według prawa,które obowiązuję w naszym świecie-Każdy wampir w swoje 18
urodziny musi zostać przydzielony do grupy.Jednak,aby to zrobić należy wpierw
przejść odpowiednie testy.-kończąc to zdanie zwróciła się w stronę swojej
podekscytowanej córki-Również w ten dzień informujemy swoje dzieci,o
zaręczynach.
Po Sali rozniosły
się szepty nie wampirów i przyjaciół
Małej.
-Zaręczynach?!-powtórzyła
zszokowana jubilatka.Jej podekscytowanie zniknęło,a zastąpiły go poczucie strachu i przerażenia.
Nie mogli mi tego zrobić,nie mogli…-powtarzała
sobie w myślach dziewczyna.
-Mała-szepnął
jej w ucho Max-Nie martw się jestem przy tobie.
-To…to nie…n…niemożliwe-e-mówiła
do siebie czerwonowłosa.
-Joe-przywołał
kolegę Maxwell-Ona chyba doznała szoku.
Wampir
podszedł zdziwiony do nich i dokładnie przyjżał się twarzy wampirzycy.Była bledsza niż zwykle,oczy się
nieznacznie powiększyły i zaszły jakby mgłą.Usta drgały co sekundę,a ręce
wydawały się tańczyć harlem shake’a.Jej zachowanie zaniepokoiło go.Nigdy przez
te dwa stulecia nie spotkał się z takim,o to zjawiskiem.Wiedział,że jest one
spotykane u ludzi,nie u wampirów.
-Przenieśmy
ją na kanapę,w tamtym miejscu-tu wskazał pusty kąt z czerwoną kanapą,znajdujący
się pod schodami-jest tam ciszej-dokończył.
-Hej…Mała-złapał
ją za podbródek Maxwell-nie przejmuj się-próbował ją pocieszyć.
-J…jak mam
się n-nie –nie przejmować?-zapytała ledwo słyszalnym głosem.Spojrzeli na
nią.Miała łzy w oczach.Jeszcze nigdy jej w takim stanie nie widzieli.
-Chciałam
się zakochać,chciałam sama wybrać-żaliła się.
-Chyba mi
nie powiesz,że się we mnie zakochałaś,Blood?-zapytał przez śmiech Joe.
-W
tobie?-zaśmiała się-nie w tym życiu.
-Ej,czyżbym
nie był seksowny?
-Wygląd to
nie wszystko-zaśmiała się,a chwile później cała trójka zanosiła się śmiechem.
-Pamiętaj,że
zawsze będziemy cię wspierać…-przypomniał jej Max.
-I zawsze
będziesz ze mną pracować-wtrącił swoje trzy grosze Joe.
-No,niestety…-zaśmiała
się.
-Chodźmy
już.Pewnie na nas czekają-nakazał jej przyjaciel.
Ruszyli
przez tłumy nadludzkich istot.
Tak,teraz
był czas na testy…