Rozdział 15
-A,więc co teraz?-spytała
zaciekawiona Aghata-Wracamy do domu?-zadała następne pytanie.Co było
najdziwniejsze w tej chwili?Zapewne to,że nikt nie chciał odpowiedzieć.Marry
bała się jej wyznać prawdę,bo nie wiedziała,jak jej przyjaciółka może na to
zareagować.
-Wy-wskazał Król na
Aghate,Joego i Foxiego,o którym chyba wszyscy zapomnieli-możecie wracać do
domu.Natomiast Marry wraca ze mną,do naszego zamku-zakończył swoją wypowiedź
wampir.
-Naszego zamku?-powtórzyła
zaskoczona wilczyca,jednocześnie zaksztuszając się powietrzem.
-Jako moja narzeczona ma
taki obowiązek-wyjaśnił spranym z uczuć głosem Król.
-Przyjęłaś jego
oświadczyny?-skierowała swoje pytanie do przyjaciółki,która była zaskoczona jej
pomysłem.
-Przecież wiesz,że jakby to
ode mnie zależało-zaczęła Marry-to wolałabym wyjść za tego
głupka,Joego-stwierdziła,ozdabiając swoją twarz dziwnym grymasem.
-Ej!-oburzył się Joe-Tylko
nie głupkiem!
-Nie chciałabym wam
przeszkadzać,dzieciaki,w tej dyskusji,jednak Marry powinna już wyruszać-wtrąciła
się matka czerwonowłosej,Amelie.
Zrezygnowana dziewczyna
pożegnała się ze swoimi przyjaciółmi i tak,jak powinna,poszła z Królem i
resztą.
Czy była zła na swoich
rodziców za to,że ją zaręczyli z Królem,osobą,której szczerze nienawidziła?Tak…ale
zamierzała się dowiedzieć dlaczego to zrobili.Co takiego mogło ich zmusić do
takiego posunięcia?
Miała nadzieję,że dobry
powód,aby to zrobić.Choć trochę odpowiednią do tego,aby mogła im przebaczyć.
Postanowiła,że najpierw się
dowie,dlaczego to zrobili,a potem wymyśli coś,aby się z tego wygrzebać.
-Mamo?-zapytała swoją matkę
w myślach.Miała nadzieję,że nikt nie umie podsłuchiwać takich rozmów.
-Tak,córciu?-odpowiedziała
jej matka,za pomocą swoich myśli.
-Dlaczego to
zrobiliście?Dlaczego on?-spytała.Chciała poznać odpowiedź na dręczące ją
pytania.
-Pamiętasz tą historię o
twoich narodzinach?-odezwała się po pewnym czasie jej matka.
-Tak-potwierdziła
przypuszczenia swojej matki,która od zawsze obawiała się tej rozmowy-A,co?
-Pamiętasz tą wzmiankę o
mężczyźnie,który cię uratował?-zapytała niepewnie Amelie.
-Tak-odparła pewnie
czerwonowłosa.Myślała,że nie ma żadnych wskazań do obaw,w końcu ten mężczyzna
był nieznajomym dla jej rodziców.Nie była przygotowana na odpowiedź,którą
otrzymała…
-To on-wypowiedziała
cicho-Te zaręczyny były zapewnieniem,że nie będziesz domagać się jego tronu,że
nie odbierzesz mu władzy,że Ictorn cię nie wykorzysta…-mówiła dalej,ale Marry
jej już nie słuchała.Była za bardzo wstrząśnięta tym,czego się właśnie
dowiedziała…