wtorek, 2 lutego 2016

Rozdział 14

Rozdział 14
-Kenan?-zapytała przerażona dziewczyna.
-Tak?-szepnął wampir ,nie wiedząc, o co może jej chodzić.
-Słyszysz?-zaczęła-Idą w naszą stronę-oznajmiła.
-Kto?-przybliżył się do niej chcąc usłyszeć to,co ona.I faktycznie podziałało.Ktoś szedł w ich stronę,ale na początku nie wiedział kto.Dopiero później skojarzył fakty i powiedział:
-Witaj,bracie-powitał swojego brata,który pojawił się w zabójczym tempie,przy nich.
-B-bracie?-powtórzyła jąkając się i patrząc na widok przed sobą.A był to widok,którego nie omieszkała się ujrzeć-On jest twoim bratem?-skierowała pytanie do Kenana,który nie czuł się zbyt konfortowo w obecności swojego brata.Nie lubił się do tego przyznawać,ale prawda była taka,że nie przepadał za swoim bratem.Choćby dlatego,że ten z ich dwójki urodził się jako wampir,czysto-krwisty,a jakby było tego mało,to on został Królem.To również on zabił ich ojca,którego tak bardzo kochał Kenan.
-Niestety-odpowiedział jej cicho.Chciał coś jeszcze dopowiedzieć,ale ktoś mu przerwał.
-Królu!Znalazłeś ją?-zapytał się John,pojawiając przy jego boku,gdy tylko ujrzał swoją córkę,popędził przed siebie i przytulił,mówiąc:
-Marry,tak bardzo się cieszę,że nic ci nie jest-wyznał-Razem z twoją matką bardzo się o ciebie martwiliśmy.
-Tato-jęknęła trochę zawstydzona,po czym wysunęła się z jego objęć i skierowała wzrok przed siebie.Przeskanowując najbliższe otoczenie,nie odnalazła osób,których się spodziewała zobaczyć.
-Gdzie Aghata i Joe?-zadała pytanie,kierując je do swojego ojca.
-Och,kochanie-westchnęła Amelie,pojawiając się obok niej i lekko ją obejmując-Oni poszli cię szukać na własną rękę-wyjaśniła nieco zasmucona.
-Moja narzeczona jest cała i zdrowa-zaczął swoją przemowę Król,którego Marry,z każdą sekundą coraz bardziej nienawidziła-Powinniśmy już wracać-westchnął podirytowany-do mojego zamku-dokończył.To bardzo zszokowało pannę Blood.Nie chciała wracać,a zwłaszcza do tego przeklętego zamku.Chciała odnaleźć przyjaciół.
-Nie-zaprzeczyła,w wyniku czego wszyscy zgromadzeni popatrzyli na nią zszokowani.Wiedziała,co za to grozi.Nie powinna się sprzeciwiać,zwłaszcza samemu Królowi.
^^^^^^^^*********^^^^^^^
Tymczasem w zachodniej części lasu,grupka przyjaciół spokojnie podążała za śladami,niczego się nie spodziewając.
-A,więc Fox'y-zaczęła Aghata-Co tu robisz całkiem sam?-spytała z ciekawości.
Chłopiec spojrzał się na nią,jak na najgłupszego człowieka na świecie i powiedział:
-Ty naprawdę nic nie wiesz o lisołakach-stwierdził.Był zszokowany jej nie wiedzą,niby mówili mu kiedyś jego rodzice,że wilkołaki nie są takie mądre na jakie wyglądają,ale nie spodziewał się,że aż tak-Lisołaki zostawiają swoje młode,gdy tylko nauczą się polować-wyjaśnił.
-To straszne-stwierdziła.Nie wyobrażała sobie tego.Jak rodzice mogli zostawić własne dziecko na pastwę losu?
-Nie zupełnie-zaprzeczył rudowłosy-My przynajmniej przygotowujemy do tego dzieci.A,co robią ludzie?Potrafią dopiero narodzone,bezbronne dziecko wyrzucić-odparł.
-Och,Aghato,Aghato,Aghato...-przerwał im Joe,który wyprzedził ich o kilka kroków i szedł przed nimi,podśpiewując-Czemuż ty taka głupia?Czemuż się tak wygłupiasz?Och,Aghato,Aghato,Agha-to?-przerwał i stanął w miejscu.
-Joe nie wygłupiaj się!-skarciła go dziewczyna i przybliżyła się do niego.
I spostrzegła to,co on.A mianowicie swoją przyjaciółkę,jakiegoś chłopaka będącego za blisko niej,na przeciwko stał Król wampirów i rodzice czerwonowłosej.Nie ciekawie to wyglądało.Zwłaszcza,że Król wydawał się być bardzo wkurzony.
-Marry?-postanowiła się wtrącić.Nie chciała pogarszać bardziej tej sytuacji.W tej samej chwili,co ona wypowiedziała imię swojej przyjaciółki,ta natychmiast się odwróciła.Uśmiechnięta szybko do niej podbiegła i przytuliła.
-Jak dobrze,że nic ci nie jest-powiedziała z ulgą czerwonowłosa-Już nigdy więcej tak nie rób-skarciła ją,po czym,jak zobaczyła Joego,skierowała na niego swój wzrok i powiedziała-Miałeś jej pilnować,a nie na wszystko pozwalać-warknęła-Masz szczęście,że nic jej nie jest,bo nie wiem,co bym ci zrobiła.
Joe tylko się do niej drapieżnie uśmiechnął wystawiając swoje kły.
-Wystarczyło zwykłe"Cześć"-odpowiedział,uśmiechając się zadziornie,po czym podszedł do niej i również jak jego poprzedniczka objął ją.


______________________________________________
Komentujesz-doceniasz

6 komentarzy:

  1. Pfff... Też mi Król... Kompletny inwalida umysłowy... Czy on od początku nie wiedział, że Merry nie jest łatwa?
    Ale za to Kenan... Mrrr ... <3
    Chciałabym mieć taką przyjaciółkę jak Aghata :P
    Czekam na next i weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Król, jak to król - strasznie się rządzi ;)
    Kenan to fajna postać, mam nadzieję, że szybko nie zniknie :D
    Zauważyłam kilka powtórzeń w Twoim opowiadaniu, a tak to git :3
    Pozdrawiam i weeny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem świadoma niektórych błędów,czy powtórzeń,ale to przez to,że mam ręce pełne roboty.Muszę przerobić kilka opowiadań z wattpada,a dodatkowo muszę ogarnąć drugiego bloga.A nie mogę tego wszystkiego zrobić pomału,bo przez większość czasu nie bd mnie w domu i nie bd miała jak pisać,dlatego też muszę napisać zapasowe rozdziały.Także jak same widzicie-trochę ze mnie no life hahah...Mam nadzieję,że zrozumiecie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ;) Kenan ma zostać, bo jak go zabijesz... to nie wiem co zrobię xD
    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie,mu nic się nie stanie.Bo wiesz...on jest tak jakby moim ulubionym bohaterem :D
      Tylko nic nie mów Joemu,bo mnie odwiedzi i wyssie całą krew z mojego ciała :D

      Usuń