W nocy nic nie spała,co nie jest
dziwne u wampirów,bo one nie muszą spać.Jednak to było dziwne dla Marry.Ona
była przyzwyczajona do tego,aby spać w dzień albo w nocy.Zazwyczaj robiła to po
to,aby nie tracić niepotrzebnie energii.
Ale tu raczej nie była jej
potrzebna.Tu nie musiała pracować dla Rady.Nie musiała szukać Łowców i składać
raportów.Co było dla niej dziwnym uczuciem.Dzień bez pracy,bez jakichkolwiek
zajęć jest dniem straconym,a z czasem staje się nudny i wykańczający psychicznie.
Jej jedynym zajęciem,jakie
wykonała w ciągu czterech dni było pójście na spacer.Nie był to jakiś długi
spacer,bo był naprawdę krótki.Zdążyła tylko obejrzeć róże i porozmawiać z miłym
staruszkiem,który ujawnił jej,że jest więcej służących.
*Tup*Tup*Tup*
Jej rozmyślania zostały przerwane
przez głośny stuk czyiś butów.Zaciekawiona zaczęła nasłuchiwać.Tak,to muszą być
dźwięki oddawane przez kobiece buty.
Nagle odgłosy ucichły,dochodząc
pod drzwi Marry.
*Puk*Puk*Puk*
Usłyszała pukanie do drzwi.To
zjawisko,nie mówiąc już o tej porze było dziwne.Bo,kto by ją chciał odwiedzić?
-Panienko!-usłyszała damski głos
wydobywający się zza drzwi-Proszę otworzyć-poprosiła nieznajoma kobieta.
Marry bardzo ostrożnie podeszła
do drzwi,uprzednio narzucając na siebie szlafrok i zaczęła je powoli uchylać.
-Tak?-zapytała niepewnie
czerwonowłosa.
-Zostałam tu przysłana przez
Króla-zaczęła wyjaśniać nieznajoma-Przyniosłam lekki posiłek i przyszłam pomóc
Panience się przygotowywać-skończyła.
-Przygotowywać?-powtórzyła
zdziwiona wampirzyca-Do czego?-dodała.Służka spojrzała się na
dziewczynę.Wydawała się jeszcze piękniejsza,niż opowiadał jej ogrodnik.Ponoć
była też bardzo miła.
-Do uczty,Pani-odpowiedziała.
Marry nie wiedziała,czy ma się
śmiać,czy płakać.Jak on mógł jej zaproponować,coś takiego.Myślała,że
wiedział,jak bardzo nie darzy go sympatią.
-Jak masz na imię?-spytała
krwistowłosa i spojrzała się wyczekująco na dziewczynę.
Była to wyjątkowa młoda
osoba.Wiedziała,że jest ona nastolatką,bo potwierdzał jej te przypuszczenia
trądzik młodzieżowy.Głowę miała w kształcie trójkąta.Włosy ciemne i związane w
kucyka.Jej oczy były koloru spadających z drzew,ciemnych liści na jesień.Usta
wąskie i różowe.Ubrana została w niebieską sukienkę do kolan,biały fartuszek
przewiązany w pasie i niebieskie pantofelki.Ten strój z pewnością przykuwał
uwagę.
-Elice-odparła ciemnowłosa.
-A,więc...Elice-zaczęła Marry-Czy
mogłabyś przestać mówić do mnie „Pani,Panienko"?Wolałabym,abyś zwracała
się do mnie po imieniu i,jeśli byś mogła,to przekaż Królowi,że nie jestem
zainteresowana jego propozycją-odparła i wróciła do łóżka,gdzie usiadła.
-Dobrze P-Pa..-nie dokończyła,bo
wtrąciła się jej wampirzyca,mówiąc:
-Marry.
-Tak,miło mi cię poznać
Marry-powiedziała z uśmiechem nastolatka-Oczywiście spełnię twój rozkaz.
-Dziękuję-podziękowała Marry.
Służka wyszła,zanim wampirzyca
mogłaby coś dodać.
Po kilku minutach usłyszała
krzyki na dole.Męskie krzyki i cichy płacz.Pierwsze,co pomyślała,to to,że jej
narzeczony nakrzyczał na służkę za to,że coś zrobiła nie tak.Wkurzona na
zachowanie Króla,zeszła na dół.
-Powiedz,że to rozkaz!-krzyknął
wkurzony Król.
-Ale ,Panie,tak nie powinno się
obchodzić z damami-zaprotestowała tamta,za co Król posłał jej mordercze
spojrzenie i powiedział:
-Nie masz prawa mnie pouczać!
Zaskoczona zachowanie Marry
weszła do pomieszczenia i korzystając z sytuacji,krzyknęła:
-A ty nie masz prawa się na nią
drzeć!-rzuciła wściekła,na co obie osoby spojrzały się na nią zaskoczone.
-Masz rację-odparł wampir,nieco
się uspakajając-Przyszłaś tu,więc to było bezsensowne-stwierdził,po czym dodał:
-Zatem..cieszę się,że raczyłaś
mnie zaszczycić swoją obecnością-wypowiedział,a w jego głosie można było wyczuć
kpinę.Podszedł do swojej narzeczonej i odsunął jej krzesło,znajdujące się
naprzeciwko jego.
-Siadaj-nakazał,a gdy wykonała
jego polecenie,przysunął ją do stołu.Na stole znajdowały się dwa kieliszki
zapełnione krwią i talerze z potrawą,zwaną spaghetti.To była jej ulubiona
potrawa,ale skąd on to wiedział?Może to czysty przypadek?
-Dziękuję-odparła niepewnie,nie
wiedząc,jak się zachować.
Posiłek zjedli w ciszy,uważnie
przypatrując się drugiej osobie.Tą ciszę,w końcu zdecydował się przerwać
Król,mówiąc:
-Ta kolacja jest w ramach
przeprosin-powiedział,po czym pośpieszył z wyjaśnieniami-Chciałbym cię
przeprosić za to,że cie zaniedbałem,ale to z powodu mojego wyjazdu.Teraz,jak
widzisz już wróciłem i mogę cię oprowadzić-Dziewczyna spojrzała się na niego
zaskoczona i zdziwiona.
-Mam rozumieć,że już nie będzie
kolacji?-spytała zaciekawiona.
-Nie-powiedział
szybko-Oczywiście,że będą.Przecież nie chcę cię zagłodzić-odparł lekko się
uśmiechając.
-Aha-tak podsumowała jego
wypowiedź.
-Zatem przyjdę po ciebie o 12 i
oprowadzę-oznajmił-Rozumiem,że nie masz nic przeciwko,więc wrócę do swojej
pracy-dodał i nie czekając na jej odpowiedź wyszedł.
Została sama.
_____________________________________________________________
Komentujesz+Gwiazdkujesz=Doceniasz
Świetny rozdział, ale czemu taki krótki? :/ Może jeszcze Marry przekona się co do Króla? Niech da mu szansę ;) Weny i zapraszam na moje dwa blogi- dodałam nowe rozdziały ^^ ;*
OdpowiedzUsuńTeż bym tak zrobiła... Nienawidzę, jak ktoś drze się na kogoś w moim towarzystwie xD
OdpowiedzUsuńKról... A tak w ogóle, to jak on się nazywa???
Brakuje mi Aghaty...
Czekam na next i weny ;)
P.S. Zostałaś nominowana do tagu i zapraszam na nowy rozdział ;)