wtorek, 22 marca 2016

Rozdział 17




W nocy nic nie spała,co nie jest dziwne u wampirów,bo one nie muszą spać.Jednak to było dziwne dla Marry.Ona była przyzwyczajona do tego,aby spać w dzień albo w nocy.Zazwyczaj robiła to po to,aby nie tracić niepotrzebnie energii.
Ale tu raczej nie była jej potrzebna.Tu nie musiała pracować dla Rady.Nie musiała szukać Łowców i składać raportów.Co było dla niej dziwnym uczuciem.Dzień bez pracy,bez jakichkolwiek zajęć jest dniem straconym,a z czasem staje się nudny i wykańczający psychicznie.
Jej jedynym zajęciem,jakie wykonała w ciągu czterech dni było pójście na spacer.Nie był to jakiś długi spacer,bo był naprawdę krótki.Zdążyła tylko obejrzeć róże i porozmawiać z miłym staruszkiem,który ujawnił jej,że jest więcej służących.

*Tup*Tup*Tup*

Jej rozmyślania zostały przerwane przez głośny stuk czyiś butów.Zaciekawiona zaczęła nasłuchiwać.Tak,to muszą być dźwięki oddawane przez kobiece buty.
Nagle odgłosy ucichły,dochodząc pod drzwi Marry.

*Puk*Puk*Puk*

Usłyszała pukanie do drzwi.To zjawisko,nie mówiąc już o tej porze było dziwne.Bo,kto by ją chciał odwiedzić?
-Panienko!-usłyszała damski głos wydobywający się zza drzwi-Proszę otworzyć-poprosiła nieznajoma kobieta.
Marry bardzo ostrożnie podeszła do drzwi,uprzednio narzucając na siebie szlafrok i zaczęła je powoli uchylać.
-Tak?-zapytała niepewnie czerwonowłosa.
-Zostałam tu przysłana przez Króla-zaczęła wyjaśniać nieznajoma-Przyniosłam lekki posiłek i przyszłam pomóc Panience się przygotowywać-skończyła.
-Przygotowywać?-powtórzyła zdziwiona wampirzyca-Do czego?-dodała.Służka spojrzała się na dziewczynę.Wydawała się jeszcze piękniejsza,niż opowiadał jej ogrodnik.Ponoć była też bardzo miła.
-Do uczty,Pani-odpowiedziała.
Marry nie wiedziała,czy ma się śmiać,czy płakać.Jak on mógł jej zaproponować,coś takiego.Myślała,że wiedział,jak bardzo nie darzy go sympatią.
-Jak masz na imię?-spytała krwistowłosa i spojrzała się wyczekująco na dziewczynę.
Była to wyjątkowa młoda osoba.Wiedziała,że jest ona nastolatką,bo potwierdzał jej te przypuszczenia trądzik młodzieżowy.Głowę miała w kształcie trójkąta.Włosy ciemne i związane w kucyka.Jej oczy były koloru spadających z drzew,ciemnych liści na jesień.Usta wąskie i różowe.Ubrana została w niebieską sukienkę do kolan,biały fartuszek przewiązany w pasie i niebieskie pantofelki.Ten strój z pewnością przykuwał uwagę.
-Elice-odparła ciemnowłosa.
-A,więc...Elice-zaczęła Marry-Czy mogłabyś przestać mówić do mnie „Pani,Panienko"?Wolałabym,abyś zwracała się do mnie po imieniu i,jeśli byś mogła,to przekaż Królowi,że nie jestem zainteresowana jego propozycją-odparła i wróciła do łóżka,gdzie usiadła.
-Dobrze P-Pa..-nie dokończyła,bo wtrąciła się jej wampirzyca,mówiąc:
-Marry.
-Tak,miło mi cię poznać Marry-powiedziała z uśmiechem nastolatka-Oczywiście spełnię twój rozkaz.
-Dziękuję-podziękowała Marry.
Służka wyszła,zanim wampirzyca mogłaby coś dodać.
Po kilku minutach usłyszała krzyki na dole.Męskie krzyki i cichy płacz.Pierwsze,co pomyślała,to to,że jej narzeczony nakrzyczał na służkę za to,że coś zrobiła nie tak.Wkurzona na zachowanie Króla,zeszła na dół.
-Powiedz,że to rozkaz!-krzyknął wkurzony Król.
-Ale ,Panie,tak nie powinno się obchodzić z damami-zaprotestowała tamta,za co Król posłał jej mordercze spojrzenie i powiedział:
-Nie masz prawa mnie pouczać!
Zaskoczona zachowanie Marry weszła do pomieszczenia i korzystając z sytuacji,krzyknęła:
-A ty nie masz prawa się na nią drzeć!-rzuciła wściekła,na co obie osoby spojrzały się na nią zaskoczone.
-Masz rację-odparł wampir,nieco się uspakajając-Przyszłaś tu,więc to było bezsensowne-stwierdził,po czym dodał:
-Zatem..cieszę się,że raczyłaś mnie zaszczycić swoją obecnością-wypowiedział,a w jego głosie można było wyczuć kpinę.Podszedł do swojej narzeczonej i odsunął jej krzesło,znajdujące się naprzeciwko jego.
-Siadaj-nakazał,a gdy wykonała jego polecenie,przysunął ją do stołu.Na stole znajdowały się dwa kieliszki zapełnione krwią i talerze z potrawą,zwaną spaghetti.To była jej ulubiona potrawa,ale skąd on to wiedział?Może to czysty przypadek?
-Dziękuję-odparła niepewnie,nie wiedząc,jak się zachować.
Posiłek zjedli w ciszy,uważnie przypatrując się drugiej osobie.Tą ciszę,w końcu zdecydował się przerwać Król,mówiąc:
-Ta kolacja jest w ramach przeprosin-powiedział,po czym pośpieszył z wyjaśnieniami-Chciałbym cię przeprosić za to,że cie zaniedbałem,ale to z powodu mojego wyjazdu.Teraz,jak widzisz już wróciłem i mogę cię oprowadzić-Dziewczyna spojrzała się na niego zaskoczona i zdziwiona.
-Mam rozumieć,że już nie będzie kolacji?-spytała zaciekawiona.
-Nie-powiedział szybko-Oczywiście,że będą.Przecież nie chcę cię zagłodzić-odparł lekko się uśmiechając.
-Aha-tak podsumowała jego wypowiedź.
-Zatem przyjdę po ciebie o 12 i oprowadzę-oznajmił-Rozumiem,że nie masz nic przeciwko,więc wrócę do swojej pracy-dodał i nie czekając na jej odpowiedź wyszedł.
Została sama.


_____________________________________________________________
Komentujesz+Gwiazdkujesz=Doceniasz


2 komentarze:

  1. Świetny rozdział, ale czemu taki krótki? :/ Może jeszcze Marry przekona się co do Króla? Niech da mu szansę ;) Weny i zapraszam na moje dwa blogi- dodałam nowe rozdziały ^^ ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Też bym tak zrobiła... Nienawidzę, jak ktoś drze się na kogoś w moim towarzystwie xD
    Król... A tak w ogóle, to jak on się nazywa???
    Brakuje mi Aghaty...
    Czekam na next i weny ;)

    P.S. Zostałaś nominowana do tagu i zapraszam na nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń