niedziela, 6 marca 2016

Rozdział 16

Rozdział 16
Marry była w zamku już od kilku dni.Nic szczególnego się w tym czasie nie działo.Miała własny pokój,który był…okropny.Tak samo,jak cały ten,przeklęty zamek.Przerażał ją wystrój.Wszystko było tu w ciemnych kolorach.Miała wrażenie,że przez te kilka dni zaczynała dostawać depresji.Dnie i noce spędzała sama,co było jej akurat na rękę-nie chciała go spotkać.Nie miała tu żadnych atrakcji, a przynajmniej o nich nie słyszała,bo niby od kogo miała się o nich dowiedzieć?Dlatego też  zostawała w swoim pokoju.Nie wychodziła z niego,choć czasami czuła głód przez,co chciała wyjść i,co oznaczało tylko jedno-w pobliżu znajdowała się krew.W takich momentach cieszyła się,że nie musi pić tak często krwi. Odrażała ją myśl,że musiałaby pożywiać się przy nim,siedząc przy stole,naprzeciwko niego i być skazana na jego surowy wzrok.
Tęskniła za swoimi przyjaciółmi.Zwłaszcza za Aghatą,z którą była połączona tak silną więzią,że nawet tu-miejscu oddalonym o kilka set kilometrów-czuła jej odczucia.Jednak na razie nie mogła się z nią komunikować poprzez myśli,była na to za słaba.
Najdziwniejsze w tym wszystkim było to,że z tego,co wiedziała jej ojciec pracował dla Króla,ale ani razu go nie spotkała.Nie odwiedził jej.
„Z każdym dniem tutaj,jest ze mną coraz gorzej”-stwierdziła.Nie wiedziała,co ma teraz zrobić.Jest tu już od czterech dni i dłużej już tego nie wytrzyma.Musi wyjść.Przez swoje okno,które znajdowało się w jej pokoju,widziała ogród.Był w tym miejscu przyjemną odmianą.Rosły w nim czerwone róże i inne interesujące ją kwiaty,lecz te pierwsze nad nimi przeważały ilością.Zastanawiało ją to.
„Kto taki jak ON hoduje kwiaty?Może są tu tylko dla ozdoby?Ciekawe,kto się nimi opiekuję,bo raczej wątpię żeby był to ten dupek…”-pomyślała.
Sam pomysł wydostania się z tego pokoju był atrakcyjny,jak i niebezpieczny.Co by się stało,gdyby spotkała Króla?Jak by mu się wytłumaczyła?Ale,gdyby jej się udało…Mogłaby pooddychać świeżym,tak bardzo upragnionym powietrzem.Pospacerowałaby po ogrodzie i pozbyła się zmartwień.
”Tak,bardzo pociągająca ta propozycja”-powiedziała w myślach i nie czekając na więcej argumentów przeciwko temu pomysłowi-wyszła.Na początku szła cicho i wolno.Nie chciała zwracać na siebie uwagi,zwłaszcza,że nie byłoby to jej na rękę.W duszy cieszyła się,że mama przywiozła jej większość garderoby,w której znajdowały się jej ulubione conversy.Nie sprawiały jej problemu w chodzeniu.Były wręcz stworzone do tej roli.
Czując się o wiele bezpieczniej,zaczęła przyśpieszać.Wiedziała,że jest już blisko wyjścia.Jeszcze tylko kilka skrętów i…całe jej plany legły w gruzach,gdyż będąc myślami gdzieś daleko nie zauważyła osoby przed sobą.W myślach modliła się,aby nie był to jej narzeczony.Nie była gotowa na spotkanie.Nie teraz.I,jakby Bóg wysłuchał jej modlitw,bo odezwał się inny głos niż ten,który miał Król.
-Marry?Co ty tu robisz?-odezwał się zaskoczony Kenan. Wampirzyca była jednocześnie szczęśliwa z jego widoku,jak i wściekła za to,że ją okłamał i nie odwiedził.
-Mieszkam-odparła obojętnie i spróbowała go ominąć,lecz uniemożliwił jej to łapiąc ją za ramię-Puść mnie!-krzyknęła wściekła.Dopiero po jakimś czasie uświadomiła sobie,co właśnie zrobiła.W zamku prawie nikogo nie było,więc echo rozniosło się bardzo szybko.
-Z tego,co wiem-zaczął-twój pokój jest w drugą stronę-zauważył.
-Tak-potwierdziła-ale ja idę do ogrodu-westchnęła z bezsilności.
-Ktoś ci pozwolił?-zapytał się i spojrzał na nią zaciekawiony.Teraz była pewna,że jest traktowana,jak więzień.Zamknięta w czterech ścianach,jak w izolatce.
-Ja-odezwał się głos zza jej pleców,a ona natychmiast zarejestrowała do kogo należy.Nie musiała się upewniać,tak,jak to zrobił Kenan.
-Nie wiedziałem-wytłumaczył się i natychmiast puścił ze swojego uścisku Marry.
-Jako moja narzeczona,a wasza przyszła Królowa-zaczął swoją przemowę Król-nie musi się nikomu tłumaczyć,oprócz mnie-zakończył swoją mowę i przybliżył się do brata-Więc jeśli chce wyjść do ogrodu,to może to zrobić-warknął-A teraz chodź ze mną-rozkazał i kompletnie ignorując Marry ruszył w przeciwną stronę.
Dziewczyna ruszyła niepewnym krokiem do ogrodu.Była zmieszana.Już nie wiedziała,co jest prawdą,a co kłamstwem.Dlaczego Król stanął po jej stronie?Przecież sam ją tu sprowadził.No…może nie mówił nic o tym,aby siedziała cały czas w pokoju,ale…
-W,co on gra?-skierowała swoje pytanie do jednej z róż.Wyglądało to tak,jakby spodziewała się od niej odpowiedzi,co było absurdalne. Jej oczy,jak i włosy idealnie kontrastowały z krwistym kolorem róży.Zrezygnowana odeszła od kwiatu.
-Dzień dobry,Panienko-odezwał się ktoś zza dokładnie przystrzyżonego żywopłotu.Po chwili postać się ukazała z największym i najmilszym uśmiechem na twarzy,jaki Marry kiedykolwiek widziała.Nawet uśmiech Joe'go,gdy chciał coś od niej wyłudzić mu nie dorównywał.
-Dzień dobry!-odpowiedziała nieśmiało stojącemu przed nią staruszkowi.Trochę ją przerażał widok wielkich nożyc w jego dłoniach.
-Wielu z nas się zastanawiało,kiedy Panienkę ujrzymy-wyznał.
Staruszek był niski i był trochę przy tuszy. Ubrany był w dżinsowe ogrodniczki i zieloną koszulkę,na krótki rękaw.Jego włosy zmieniały swój kolor z szarego na biały,dzięki czemu Marry mogła stwierdzić,że miał około pięćdziesiąt lat.
-To zaszczyt zobaczyć Panią-powiedział z serdecznym wyrazem twarzy,który w jego przypadku nie znikał.
-Dziękuję-odpowiedziała niepewnie,co zabrzmiało bardziej,jak pytanie.Zaskoczył ją taki widok.Nie spodziewała się tu służby,a bynajmniej nie ludzi.
-Podobają się Pani róże?-zapytał zaciekawiony.
-Tak-odparła-Są piękne.Mają taki niezwykły kolor.                  
-Są ulubionymi kwiatami Króla-powiadomił ją-Często tu przychodzi i po prostu się na nie patrzy-wyznał-Dlatego muszę o nie dbać-stwierdził i poszedł w ich stronę.Dziewczyna nie wiedząc,jak ma postąpić wróciła szybko do zamku.
To było dziwne spotkanie,ale wiedziała,że będzie ich więcej, w końcu powiedział”Wielu z nas”,więc jest tu trochę ludzi...

4 komentarze:

  1. No może nie jest taki zły na jakiego wygląda... Ale tylko troszeczkę (na razie)...
    Szkoda mi Marry, odcięta od świata, przyjaciół... Ja bym się już dawno mydłem pocięła :P
    Czekam na next i weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah...trzeba być twardym psychicznie :D
      Dziękuje :)

      Usuń
  2. Ciekawy rozdział ;) i w co pogrywa ten Król? Czemu nikomu jej nie pokazuje? Zastanwiające... czekam z niecierpliwością na następny rozdział i życzę ci dużo weny ;*
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń