Biegła przed siebie w przemokniętych ciuchach...
Całe miasto pogrążone było w szalejącym deszczu.Przyzwyczajeni do tej pogody mieszkańcy kroczyli spokojnie mając nad sobą parasole.Nikt nie zwracał uwagi na strzęsioną i przemokniętą dziewczynę biegnącą o tej porze...
Minęła ulicę Pill Hill,ale żeby mieć pewność,że nikt jej nie śledzi do domu biegła bocznymi alejami.Na miejsce dotarła o 5 rano.Niania przychodziła na 8:00,więc miała wiele czasu,jeśli nie ma rodziców.W domu panowała cisza.
-Nigdy ich nie ma,gdy są potrzebni-westchnęła.Miała oczywiście na myśli swoich rodziców.
Odkąd skończyła 10 lat jej rodzice stale ubywali z domu.Ojciec na służbę do Króla,a matka...?Właściwie to nie wiedziała.Czasami towarzyszyła swojemu mężowi,a czasami chodziła do tej "tajemniczej" pracy.
Marry wbiegła po schodach wprost do swojego pokoju,aby się przebrać i umyć.Mokre ubrania wcale nie były wygodne.W trakcie tych czynności rozważała słowa wypowiedziane przez Joe'go:
-"Musimy poinformować Radę"
Rada składa się z trzech stworzeń:
-wampira,
-wilkołaka
- i hybrydy
Każdy z nich sprawował władzę nad gatunkiem,który przedstawiał.Przedstawiciel wampirzej społeczności dodatkowo musiał informować o tym Króla,który rzadko zjawiał się na zebranie.Tylko w ważnych sytuacjach-takich jak wiadomość o tym,że w mieście są Łowcy.Dziewczyna tego się obawiała,że znów Go spotka.
Ostatni raz widziała go,gdy miała 15 lat.Od szóstego roku życia "musiała" co rok do niego przyjeżdżać,w każde swoje urodziny.Nigdy go nie lubiła.Był taki...obojętny w jej stosunku.Z tego też powodu przez te dwa lata już tam nie jeździła.Zawsze coś wymyślała.Akcję ratowniczą z Joe,chorobę Agathy...Ale teraz...w swoje zbliżające się 18 urodziny-nic nie mogła wymyślić.
I właśnie teraz wpadła jej do głowy pewna myśl:"A co jeśli wyjazdy rodziców mają coś wspólnego z nim i urodzinami?"
Nie chciał już się tym przejmować.Była zbyt zmęczona.Postanowiła się zdrzemnąć...
SEN
Dzisiejszej nocy bestia również polowała.
Tym razem była to niska blondynka.
Prawdopodobnie miała około 16/17 lat.
Brutalnie rzucił ją o twardą i zimną ścianę wykonaną z betonu,lecz nie tak aby straciła przytomność lub co gorsze-umarła.
Lubił jak ofiary się wydzierały mając nadzieję,że ktoś je usłyszy.Bestia wysunęła kły i zanurzyła je w ciele nastolatki...
Krótko spała.Spojrzała na zegarek.Widniała na nim godzina 13:05,więc Joe już powinien być.Przypomniało jej się też,że miała rozmawiać z Agathą.Mimo niechęci jaka ją ogarnęła wampirzyca sięgnęła po telefon.Na wyświetlaczu urządzenia widniało:5 nieodebranych połączeń od Agatusia i 3 od Bad Boya-Joego.Pewnie chciał czegoś ważnego.Postanowiła do niego oddzwonić.
Na poczekaniu leciał ich ulubiona piosenka "Mark the Gravers"Linkin Park.
-Nareszcie oddzwoniłaś-odezwał się zdenerwowany wampir.
-Mi też równie miło cię usłyszeć-powiedziała ironicznie Marry.
-Będę po ciebie za 10 minut.Bądź gotowa-powiadomił.
-Gotowa...na co?Mógłbyś mi wszystko wyjaśnić?Przez telefon nie mogę odczytać twoich myśli...-poprosiła dziewczyna.
-Znaleziono zwłoki-wypowiedział.Nagle zapadła cisza.Wampirzyca nie chciała jej przerywać.Wszystko zaczęło się układać w jedną całość...
-Żyjesz tam?-zapytał zdziwiony jej reakcją.
Tyle razy widziała zwłoki każdej istoty...,sama niektóre zabijała...Więc czemu tak zareagowała?-zastanawiał się.
-Tak-odpowiedziała cicho.
-Policja jest na miejscu.Nie mogą się dowiedzieć...mógł to zrobić nadnaturalny-tłumaczył-Nie zapomnij o dokumentach...
Jeszcze coś do niej mówił,ale ona go nie słuchała.Szybko się pożegnała i rozłączyła.
Zaczęła przygotowania...
^^^Kilkanaście minut później^^^
-Od kiedy to federalni zajmują się jednorazowymi morderstwami?-zapytał któryś z kolei policjant.
-Już Panu tłumaczyłam,że nie jest to jednorazowe morderstwo.Sposób w jaki zamordowano denatkę pasuje do opisu morderstw dokonanych przez tego samego osobnika...-tłumaczyła zażenowana Marry.
To był kolejny policjant,któremu musiała powtarzać to samo.Miała już tego dosyć,to stawało się wkurzające.Aby się z tego wymigać podeszła do Joego,który oglądał dokładnie zwłoki.Klęknęła obok niego i cicho szepnęła:
-Coś wiadomo?
-To 100% robota wampira-zapewnił ją.
-Obawiam się,że to nie jedyna jego robota-zaniepokoiła się.Chciał coś powiedzieć,ale szybko mu ucięła:
-Powiem ci w domu.To nie jest odpowiednie miejsce na tego typu rozmowę.
Zakończywszy rozmowę zaczęli załatwiać formalności z szeryfem Seattle.
Marry dziwnie się czuła w tym stroju:czarne dopasowane spodnie,szpilki i czarna,damska marynarka,pod którą znajdowała się biała bluzka 3/4.Jej twarz pokryta była makijażem,który postarzał ją co najmniej o pięć lat.
Rada wymagała radykalnych zobowiązań.Wstępując do niej godziłeś się na wszystko.Jedyne co podnosiło cię na duchu to to,że dostawało się sowite wynagrodzenie.
W zamian trzeba było pilnować porządku.
Nadnaturalni nie mogli zabijać ludzi.
Nie mogli zwracać na siebie uwagi.
Nie mogli się ujawniać(chyba,że mają na to pozwolenia lub pracują dla Rady).
Jednocześnie trzeba było pilnować Łowców.W każdym tego słowa sensie.Powiadamiać o tym,gdzie się znajdowali i jakie szkody wyrządzali.
Najfajniejsze(dla Marry)było to,że mogło się stawać osobą jaką się chciało np.nauczycielką,agentką FBI,zakonnicą itp.Rada oferowała wiele dokumentów i wiele wcieleń.
-To co jedziemy do ciebie?-zwrócił się do niej partner.
W odpowiedzi tylko przytaknęła.
Podróż minęła im w ciszy.Kiedy dotarli do domu Państwa Blood wygodnie rozsiedli się na kanapie.
-Te sny męczą mnie od dawna-zaczęła-W każdym jest morderca i ofiara.Ostatni był związany z tą zmarłą dziewczyną.
Czekaj...-Joe spojrzał na nią z niepewnością-chcesz mi powiedzieć,że przewidujesz przyszłość?
-Nie jestem tego pewna ,ale w jakimś sensie tak,to znaczy...jego ruchy,wiem kiedy zaatakuję i jak.
W budynku zapadła długa cisza.
-Musimy powiadomić Radę-powtórzył pewnie wampir.
Obawiała się tego,no ale cóż ...to było nieuniknione.
-Kiedy?-spytała patrząc przed siebie w pustą przestrzeń.
-Najlepiej jak najszybciej...
-Nie dziś-przerwała mu.
-Czemu nie ?-zapytał jak dziecko,któremu odebrano najcenniejszą rzecz na świecie.
-Ponieważ dzisiaj spędzam czas z dziewczynami-odpowiedziała tak,jakby tłumaczyła się rodzicą.
-A zatem do jutra-pożegnał się.
-No nara staruszku-wymamrotała śmiejąc się.
-Słyszałem!-krzyknął zza okna Joe.
^^^Kilka godzin później^^^
Powoli zbliżała godzina 20:00.Marry pomagała w kuchni przygotować jedzenie dla swoich przyjaciółek.
-Och...nie musiała mi panienka pomagać...-wyjąkała Pani Baker.Widać było,że jest przemęczona.Wampirzyca często zamartwiała się ile jeszcze czasu jej zostało.Cieszyła się każdą chwilą,którą z nią spędzała.
-Nianiu!Zawsze chciałam nauczyć się piec ciasteczka-uśmiechnęła się dziewczyna.
Śmiesznie wyglądała.Jej czerwoną sukienkę z krótkimi rękawkami ozdabiała mąka,która była dowodem ich ciężkiej pracy.
-Nianiu,mam dla ciebie niespodziankę-ciągnęła-dzisiaj i jutro masz wolne!.
-Dziękuję panienko!Moje wnuczęta się ucieszą!-krzyczała radośnie Tova.
Czerwonowłosa obserwowała jak jej opiekunka wychodzi,a kilka minut po jej wyjściu wchodzą uśmiechnięte dziewczęta.
-Cześć!-przywitały się jednocześnie.
-No heej!-krzyknęła Marry,po czym wszystkie zaczęły się uściskiwać.
-Wow!Mamy całą chatę wolną!-zdumiała się Lesley.
-Nie wariuj młoda!-upomniała ją siostra.
-Taak...to może chodźmy do mojego pokoju-zaproponowała organizatorka spotkania,po czym wraz z dziewczynami poszła do pokoju.
Dziewczęta przebrawszy się w piżamy usadowiły się na podłodze w kółeczku.
-To co?Gramy w butelkę?-zaproponowała Amanda.
-Yeah!Ja zaczynam!-krzyknęła podekscytowana Les.
Wzięła butelkę z pobliskiej komody i zakręciła nią.
-Agatha!Prawda czy wyzwanie..?
-A niech ci będzie...prawda-odpowiedziała niepewnie Aga.
-Czy to prawda,że...zakochałaś się w Danie?-uśmiechnęła się złowieszczo jej siostra.
Ooops!Chyba trafiła w czułe miejsce!
Gdyby można było zabijać wzrokiem Agatha na pewno skorzystała by z tego.Zapewne Lesley już dawno nie było by w śród żywych.
-To nie ja się przed nim płaszczę!-odgryzła się Aga.
Wkurzona Les skoczyła na siostrę i zaczęły ciągnąć się za włosy.Pozostałe zastygły w bezruchu.
-Cholera!Am pomóż mi!-krzyknęła Marry próbując odciągnąć Agathę.Amanda lekko poruszyła głową i natychmiast ruszyła do działania.Gdy już atmosfera trochę ochłonęła Mała zaproponowała inną grą,ale te ją odrzuciły.
-Gramy w butelkę-rozkazała Aga-teraz ja kręcę.
Marry mogła oglądać kręcenie przedmiotu w zwolnionym tempie.Czas,który towarzyszył temu zajęciu coraz bardziej się dłużył i dziewczyna podejrzewała,że wypadnie na nią.
Znając mojego farta na pewno wskaże na mnie-pomyślała czerwonowłosa.
-Marry,prawda czy wyzwanie...?-wypowiedziane słowa przez przyjaciółkę były tylko potwierdzeniem jej przypuszczeń.
-Prawda-odpowiedziała.Zegar wiszący nad łóżkiem tykał co sekundę równocześnie informując o upływającym czasie.Rytm był ten sam:tik-tak-tik-tak...Brzmiało to nie mal jak pieśń.
-Czy zabiłaś kiedyś wilkołaka?-zadała pytanie Aga.
-Nie -odpowiedziała zgodnie z prawdą-Czyli teraz ja?
Dziewczyna pchnęła ręką butelkę,która zaczęła swój szaleńczy taniec.Tym razem wypadło na Amandę.
Wampirzyca wiedziała,że nie powinna wchodzić w mózg przyjaciółki,ale nie miała pomysłu na pytanie.Będąc w jej mózgu natrafiła na barierę.Z tego co nauczyła się w dzieciństwie oznaczało tylko jedno-tajemnicę.
-Czy to prawda,że... coś ukrywasz?
Am kilka razy mrugnęła.Była zaskoczona.Nie wiedziała skąd jej przyjaciółka o tym wie i zastanawiała się czy przypadkiem nie grzebała w jej głowie.Zamierzała się tego dowiedzieć.
-Tak,ale skąd ty to wiedziałaś ?-dociekała.
-Widać po twoim zachowaniu-wtrąciła się Les.
-To prawda-zgodziła się jej siostra-Ostatnio jesteś...jakaś...Jak to się mówi?..."niemrawa"-spojrzała na nią z niepokojem Agatha.
-Powiem wam prawdę pod jednym warunkiem...-zaczęła Am.
-Jakim?-zapytały wszystkie równocześnie.
-...jeśli Marry powie mi czemu ma czerwone włosy-dokończyła niepewnie obawiając się reakcji przyjaciółki.
-Zgoda!-uśmiechnęła czerwonowłosa-Przed nami jeszcze cała noc...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba?Co waszym zdaniem ukrywa Amanda?
Jak myślicie czemu Marry ma krwisto-czerwone włosy?
Nie źle się nad nim napracowałam.Liczę na wasze komentarze!
I do zobaczenia,a raczej do przeczytania...heheh xD
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=DOCENIASZ
Zaciekawiłaś mnie i to bardzo ;) Już nie mogę się doczekać, kiedy dowiem się o co chodzi z włosami Marry i tajemnicą Amandy. Pisz szybko i weny :*
OdpowiedzUsuńDziękuje:)
UsuńAch te siostry... Wim coś o tym, bo mam dwie ;P
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie nie powiem :)
Tylko mi się zdaje, że Marry będzie z Joe...
Czekam na next i weny ;)
Dziękuję :)
UsuńNiestety ja też mam 2 siostry,ale młodsze 😈 👿
Ja też ! ;)
UsuńRozdział bardzo intrygujący ^^ może Amanda wie coś na temat tego morderstwa? Albo... Boziu, mam już tyle teorii na ten temat!;) Życzę weny kochana ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń